Logo pl.emedicalblog.com

Rodzina syberyjska, która nie widziała innego człowieka od ponad 40 lat

Rodzina syberyjska, która nie widziała innego człowieka od ponad 40 lat
Rodzina syberyjska, która nie widziała innego człowieka od ponad 40 lat

Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail

Wideo: Rodzina syberyjska, która nie widziała innego człowieka od ponad 40 lat

Wideo: Rodzina syberyjska, która nie widziała innego człowieka od ponad 40 lat
Wideo: Ta rodzina przez 40 lat żyła odcięta od cywilizacji + (ZDJĘCIA) #podcast 2024, Kwiecień
Anonim
Po dziś dzień syberyjska dzicz jest nadal jednym z najbardziej odizolowanych miejsc na świecie. Znany jako tajga syberyjska (co oznacza "las" w języku rosyjskim), jego surowy, zimny klimat znacznie zniechęca ludzi do zamieszkania. Jego strome wzgórza i trudny teren powodują, że podróżowanie przez nią jest prawie niemożliwe, a tym bardziej nie ma tam życia. Pełno tu drzew sosnowych i brzóz, przez wieki niemal nietkniętych przez ludzi. Niedźwiedzie i czerwone lisy wędrują przez las w ciągu dnia, podczas gdy wilki polują w nocy. Jest mroźno z przeciętną średnią roczną temperaturą minus pięć stopni Celsjusza. Rozciągając się ze wschodu na zachód, z Oceanu Atlantyckiego przez kontynent do Morza Śródziemnego i rozciągając się na północ do mongolskiej granicy arktycznej, tajga syberyjska jest największą z prawie niezamieszkanych bezdroży na Ziemi. Prawie pięć milionów mil kwadratowych jałowej ziemi, słabo zaludnionej przez kilka miast, w których mieszka zaledwie kilka tysięcy osób.
Po dziś dzień syberyjska dzicz jest nadal jednym z najbardziej odizolowanych miejsc na świecie. Znany jako tajga syberyjska (co oznacza "las" w języku rosyjskim), jego surowy, zimny klimat znacznie zniechęca ludzi do zamieszkania. Jego strome wzgórza i trudny teren powodują, że podróżowanie przez nią jest prawie niemożliwe, a tym bardziej nie ma tam życia. Pełno tu drzew sosnowych i brzóz, przez wieki niemal nietkniętych przez ludzi. Niedźwiedzie i czerwone lisy wędrują przez las w ciągu dnia, podczas gdy wilki polują w nocy. Jest mroźno z przeciętną średnią roczną temperaturą minus pięć stopni Celsjusza. Rozciągając się ze wschodu na zachód, z Oceanu Atlantyckiego przez kontynent do Morza Śródziemnego i rozciągając się na północ do mongolskiej granicy arktycznej, tajga syberyjska jest największą z prawie niezamieszkanych bezdroży na Ziemi. Prawie pięć milionów mil kwadratowych jałowej ziemi, słabo zaludnionej przez kilka miast, w których mieszka zaledwie kilka tysięcy osób.

W 1978 roku wysłano grupę rosyjskich geologów, aby zbadali najgłębszą, najbardziej odizolowaną część tego regionu. Las i dzicz, które w tym czasie ledwie dotykały ludzkie ręce. Podróżując tam helikopterem, wysoko ponad tajgą, zauważyli coś, co wydawało się dość niezwykłe - polanę z ogrodem, wyraźny dowód ludzkiego życia. Wydawało się to prawie niemożliwe dla geologów. Byli prawie 150 mil od najbliższej osady ludzkiej. Po wylądowaniu geolodzy wiedzieli, że mimo ich trwogi muszą przeprowadzić dochodzenie. Jedna z geologów, Galina Pismenskaya, powiedziała później, że "umieścili prezenty w naszych paczkach dla naszych przyszłych przyjaciół", ale także sprawdzili "pistolet, który wisiał u mego boku".

Kontynuowali i odnaleźli kolejne oznaki ludzkich mieszkańców - drewnianą laskę, most z bali przez strumień, kolejne ogrody, dopóki nie zobaczyli chaty. Zbliżyli się do chaty z ostrożnością. W końcu prowizoryczne drzwi skrzypiały i wysunęły się ze starca z podartym ubraniem i zaniedbaną długą brodą. Pomimo "strachu w oczach", starzec powiedział bardzo cicho swoim gościom: "Cóż, skoro podróżowałeś tak daleko, równie dobrze możesz wejść."

Gdy geolodzy weszli, zaskoczyło ich to, co zobaczyli. Mieszkanie było czymś z książek historycznych - pniami drzew podtrzymujących fundament, podłogą wykonaną z skórek z ziemniaków i muszli orzechów sosnowych, wszystko pokryte brudem. Kiedy spojrzeli bliżej w słabo oświetloną, jednopokojową chatkę, zobaczyli, że jest to dom dla pięcioosobowej rodziny, ojca i czwórki dzieci, z których dwie zaczęły płakać w niekontrolowany sposób na widok nieznanych im ludzi. Jak powiedzieli geolodzy,

Ciszę przerwał nagle szloch i lament. Dopiero wtedy zobaczyliśmy sylwetki dwóch kobiet. Jeden był w histerii, modląc się: "To za nasze grzechy, za nasze grzechy." Drugi, trzymając się za słupkiem … powoli padł na podłogę. Światło z małego okna padło na jej przerażone, przerażone oczy i uświadomiliśmy sobie, że musimy jak najszybciej się stamtąd wydostać.

Karp Lykov, staruszek, mieszkał niegdyś w zaludnionej części Rosji. Był członkiem fundamentalistycznej rosyjsko-prawosławnej sekty znanej jako staroobrzędowcy, nazywanej tak, ponieważ ich styl uwielbienia nie zmienił się od XVII wieku. Staroobrzędowcy byli prześladowani w Rosji od wieków, jeszcze zanim Sowieci przejęli władzę. Sięgając wstecz do panowania Piotra Wielkiego pod koniec XVII i na początku XVIII wieku, staroobrzędowcy, którzy zwykle nosili brody, byli zmuszani do płacenia podatku za włosy na twarzy.

Kiedy Sowieci przejęli kontrolę, Karp uznał, że nadszedł czas, aby wycofać się do słabo zaludnionych miast, które rozsiały się na Syberię. Pewnego dnia, w 1936 roku, podczas pracy na polach z bratem w pobliżu wioski, zjawił się komunistyczny strażnik i zastrzelił brata tuż przed nim. Karp natychmiast złapał swoją rodzinę (która w tym czasie składała się tylko z żony, syna Savina i jego 2-letniej córki Natalii) i zniknęła w mrocznej syberyjskiej dziczy.

Karp i jego żona, Akulina, mieli jeszcze dwoje dzieci na wolności, Dmitrij i Agafię, którzy przed spotkaniem z rosyjskimi geologami nigdy nie widzieli innego człowieka poza własną rodziną. Wszystko, co wiedzieli o cywilizacji, pochodziło od ich rodziców. Nauczyli się czytać i pisać z pomocą starej, rodzinnej Biblii. Nie wiedzieli nic o świecie po 1936 roku, w tym o istnieniu II wojny światowej i zimnej wojny. Każdy członek rodziny musiał nauczyć się, jak sobie radzić, wykorzystując jedynie zasoby znalezione w dziczy.

Gdy dzieci rosły, stali się łowcami i zbieraczami. Dmitry, na przykład, nauczył się zabijać zwierzęta bez broni i łuków. Zrobił to, kopiąc pułapki i goniąc zwierzęta, aż upadły z wyczerpania. Czasy stały się jeszcze trudniejsze dla rodziny, gdy Akulina zmarł w 1961 roku (w przybliżeniu) z powodu głodu. Teraz był to tylko ojciec i czwórka dzieci walczących o przetrwanie.

Zdając sobie sprawę z tego, jak traumatyczne musi to być dla dzieci, nigdy wcześniej nie spotkałem innego człowieka, geologowie wycofali się z chaty i rozbili obóz trochę dalej. Wkrótce rodzina wyszła i podeszła do naukowców, wciąż przerażona, ale ciekawa.Początkowo odmówili oni wszystkiego, co otrzymali od geologów, w tym ubrania, jedzenie i chleb (Karp wyjaśnił, że jego najmłodsze dzieci nigdy nawet nie widziały chleba, a tym bardziej nie smakowały). Wkrótce rodzina i geolodzy stworzyli więź. Geolodzy powiedzieli im o tym, czego przegapili na świecie od 1936 roku i pokazali im współczesne innowacje, takie jak celofan ("Panie, co oni wymyślili - to szkło, ale się marnieje!", Wykrzyknął Karp) i telewizji (która przestraszyła się i zafascynował je w tym samym czasie). Z kolei rodzina pokazała geologom, jak przetrwać w tajdze syberyjskiej, w tym jak uprawiać rośliny w tak trudnych warunkach.

Geolodzy przez kilka lat nadal obserwowali dzicz, współistniejąc z rodziną. Kilkakrotnie naukowcy próbowali przekonać rodzinę, by wróciła do cywilizacji, ale odmówili. W końcu jednak przetrwały lata przetrwania w trudnym terenie. Jesienią 1981 r. Troje z czwórki dzieci (Dmitrij, Natalia i Savin) zmarło w ciągu kilku dni po drugim, dwóch z powodu niewydolności nerek i jednego z zapaleniem płuc. Geolodzy zaproponowali transport chorych członków rodziny do szpitala, ale ich oferta została stanowczo odmówiona.

Po śmierci trójki geolodzy po raz kolejny próbowali przekonać Karpa, obecnie mężczyznę w późnych latach 80., i jego najmłodszą córkę, Agafię, do zamieszkiwania z krewnymi w wiosce oddalonej o 150 mil. Nadal odmawiali. 16 lutego 1988 roku, dokładnie 27 lat do dnia po swojej żonie, Karp zmarł we śnie, pozostawiając tylko Agafię jako ocalałego członka rodziny. Nalegając na pozostanie, Agafia, o ile mogłem kopać, po dziś dzień w jej latach 70. nadal mieszka wysoko w górach syberyjskiej tajgi. Sam.

Dodatkowe fakty:

  • Na początku rodzina zaakceptowałaby tylko jedną rzecz od geologów, sól. Powiedział Karp, "życie bez niej przez cztery dekady" było "prawdziwą torturą".
  • Kiedy geolodzy po raz pierwszy spotkali się z córkami, napisali w zeszycie, że mówili tylko "powolnym, zamazanym gruchaniem". Żyjąc w izolacji przez tak długi czas i nigdy nie musieli wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, dziewczęta w istocie stworzyły własny prosty język. aby uzupełnić ich ojczysty język.
  • Syberia jest tak duża, pokrywa prawie 10% powierzchni Ziemi.

[Obraz syberyjski za pośrednictwem Shutterstock]

Zalecana: