Logo pl.emedicalblog.com

Dlaczego Stany Zjednoczone używają kolegium elektorów zamiast prostego liczenia głosów przy podejmowaniu decyzji o wyborze przyszłego prezydenta?

Dlaczego Stany Zjednoczone używają kolegium elektorów zamiast prostego liczenia głosów przy podejmowaniu decyzji o wyborze przyszłego prezydenta?
Dlaczego Stany Zjednoczone używają kolegium elektorów zamiast prostego liczenia głosów przy podejmowaniu decyzji o wyborze przyszłego prezydenta?

Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail

Wideo: Dlaczego Stany Zjednoczone używają kolegium elektorów zamiast prostego liczenia głosów przy podejmowaniu decyzji o wyborze przyszłego prezydenta?

Wideo: Dlaczego Stany Zjednoczone używają kolegium elektorów zamiast prostego liczenia głosów przy podejmowaniu decyzji o wyborze przyszłego prezydenta?
Wideo: Zamieszanie wokół Brexitu ciąży na globalnych nastrojach | Świat walut Marka Rogalskiego | 11.12 2024, Kwiecień
Anonim
13 grudnia 2000 r. Wiceprezydent Al Gore przegłosował wybory prezydenckie na gubernatora Busha. Dzień wcześniej długi i kosztowny ręczny proces głosowania na Florydzie został zatrzymany przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, mimo że Bush prowadził zaledwie 537 głosów. Gdy Bush wygrał 25 głosów wyborczych w państwie, dało mu 275 głosów wyborczych i przełożyło go na potrzebny próg.
13 grudnia 2000 r. Wiceprezydent Al Gore przegłosował wybory prezydenckie na gubernatora Busha. Dzień wcześniej długi i kosztowny ręczny proces głosowania na Florydzie został zatrzymany przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych, mimo że Bush prowadził zaledwie 537 głosów. Gdy Bush wygrał 25 głosów wyborczych w państwie, dało mu 275 głosów wyborczych i przełożyło go na potrzebny próg.

Ten wynik wyborów był bardzo nietypowy, nie tylko ze względu na decyzje Sądu Najwyższego i zawieszenia czatów. Po raz czwarty w historii Stanów Zjednoczonych kandydat uzyskał większość popularnych głosów, ale przegrał wybory - Gore otrzymał 50 996 582 głosy, a Bush 50 456 062. Bush wygrał dzięki systemowi Kolegium Elektorów - ośmieszany i skomplikowany sposób określania przyszłego przywódcy Ameryki. Jak to działa? Dlaczego Ameryka korzysta z Kolegium Elektorów? Dlaczego prosty głos nie jest wystarczająco dobry, aby określić prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki?

Na początku, w przeciwieństwie do powszechnego przekonania, kiedy Amerykanie idą na sondaże, aby pozornie głosować na następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, faktycznie nie głosują oni faktycznie na prezydenta. Przeciwnie, oddają głos na grupę elektorów, którzy następnie zagłosują na prezydenta, jak uznają za stosowne. Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo pomyłek, zamiast przyznawać, że w głosowaniu jawnie głosują elektorowie, kandydatowi na prezydenta dana grupa wyborców zobowiązana jest do głosowania, a zamiast tego zostaje przydzielona do głosowania.

Innym powszechnym błędnym poglądem na temat głosowania prezydenckiego w Stanach Zjednoczonych jest fakt, że prezydent zostaje wybrany po głosowaniu opinii publicznej. Ponownie, ponieważ ogół społeczeństwa technicznie nie głosuje na prezydenta, ale raczej na to, na którym przedstawicieli Kolegium Elektorów będzie głosować na prezydenta, prezydent nie jest oficjalnie wybrany do następnego stycznia. W szczególności, 6 stycznia bieżący wiceprezes otwiera głosowanie podczas wspólnej sesji kongresowej. W trakcie tej sesji głosowania wyborcze są rejestrowane, a ostateczny termin nadsyłania wniosków przewidziano na koniec grudnia. Może się to wydawać czymś technicznym, ale istnieje wiele całkowicie legalnych scenariuszy, w których można wybrać innego prezydenta niż ten, który wydaje się, że wygrał po tym, jak opinia publiczna oddała głosowanie na wyborców. (Więcej o kilku z tych scenariuszy.)

Więc kim są ci wyborcy, którzy faktycznie wybierają prezydenta i jak są wybierani? Istnieją tylko dwa prawa federalne, które odnoszą się do tego, kto może być wyborca. Pierwsza z nich pochodzi z Artykułu II Konstytucji, który stwierdza, że "żaden senator lub przedstawiciel, ani osoba posiadająca Biuro Powiernictwa … nie zostanie mianowany na elektora". Drugim jest przepis pochowany w 14 poprawce, która mówi o każdym urzędniku państwowym. który był zaangażowany w powstanie lub bunt przeciwko Ameryce, jest również pozbawiony możliwości bycia elektorem. (Możesz podziękować Wojnie Domowej za to.) Poza tymi dwoma ograniczeniami, każdy może być wyborca.

Jeśli chodzi o to, kto w końcu jest wyborcą, zależy to od partii politycznych i tego, w jaki sposób dany ustawodawca stanowy wyznacza metodę selekcji. Krótko mówiąc, partie polityczne każdego państwa wyznaczają grupę wyborców, którzy są wyjątkowo lojalni wobec swoich partii. Ich liczba jest równa liczbie głosów wyborczych w państwie, co z kolei jest równe liczbie senatorów (dwóch na państwo) i liczbie przedstawicieli (określonych według populacji), które państwo ma, lub w przypadku Dystryktu Columbia, zestaw trzech elektorów (dzięki 23. poprawce).

Istnieje również potencjalne jedno dodatkowe zastrzeżenie, które należy wziąć pod uwagę, gdy strona wybiera swoje grupy wyborców - elektor nie może głosować na wiceprezydenta i prezydenta, którzy oboje pochodzą z macierzystego państwa wyborcy. Ta zasada miała na celu zapewnienie, że elektor nie może głosować na dwóch "ulubionych synów swojego stanu". (Więcej o tym, dlaczego uznano to za bardzo ważne.) Dzisiaj nie jest to dla nikogo kwestią tak długo, jak kandydat na prezydenta wybiera kandydata na wiceprezydenta z innego państwa niż jego własny.

W dniu wyborów kandydat partii politycznej, czy to republikańskiej, demokratycznej, czy trzeciej, wygrywa większość głosów w państwie, że łupek wyborców staje się tymi, którzy głosują na prezydenta w swoim państwie. Na przykład w 2012 r. Kalifornijczycy głosowali za 55 wybranymi partyjnymi Demokratami, którzy z kolei oddali 55 głosów za bilet Obama / Biden.

(Uwaga: istnieją obecnie dwa wyjątki od tej zasady "wszystko albo nic" - Maine i Nebraska, obie korzystają z systemu okręgowego.W tym systemie popularna większość państwa jest uwzględniana w wyborach niektórych wyborców, ale inne głosują w oparciu o popularna większość okręgu kongresowego w państwie, co może potencjalnie doprowadzić do podziału głosów, na przykład w 2008 r. Nebraska otrzymała czterech republikanów i jednego Demokratę).

Jednak, jak wcześniej wspominano, aby było jeszcze bardziej zagmatwane i zawiłe, nie ma ustaw federalnych ani przepisów konstytucyjnych, które wymagają od wyborców oddania głosu zgodnie z powszechnym wynikiem głosowania w państwie.Istnieją jednak pewne prawa stanowe dotyczące tego; 29 stanów (i Dystrykt Kolumbii) ma przepisy, które wymagają głosowania wyborców w taki sposób, w jaki głosowało również ich głosowanie ludowe.

Powiedział, że kary nie są zbyt poważne w większości przypadków - nieprzestrzeganie tych ustaw państwowych przez tak zwanych "niewiernych wyborców" może skutkować grzywną lub zastąpieniem jako elektor. To także pozostawia 21 państw, które nie mają takich praw, pozwalając wyborcom głosować według własnego uznania, zamiast tego, jak kierował nimi ogół społeczeństwa. Okazuje się, że to właśnie zamierzali założyć.

Należy zauważyć, że według Archiwum Narodowego ponad 99% wyborców głosowało zgodnie z instrukcjami, a żaden elektor nie był nigdy ścigany ani karany za brak głosowania zgodnie z popularnym głosowaniem swoich państw. Jednakże było 22 razy, w tym 179 głosów wyborczych, że niewierni wyborcy zwalczyli system. Ostatni był w 2004 roku, gdy wyborca najwyraźniej przypadkowo głosował na Johna "Ewardsa", a nie na nominowanego przez Demokratów Johna Kerry'ego. (John Edwards był kumplem Kerry'ego w tych wyborach.) Inną zauważalną niedawną instancją był rok 2000, gdy elektor DC powstrzymał się od głosowania w proteście przeciwko nieobecności Dystryktu w Kongresie.

Pomimo sporadycznie niewiernych wyborów, do tej pory żadne z tych niewiernych głosów nigdy nie było decydującym głosowaniem w wyborach. Były jednak wybory, w których jeden niewierny wyborca mógłby zdecydował prezydent, na przykład w 1876 roku, kiedy Rutherford B. Hayes, pomimo utraty popularnego głosowania, zdobył 185 głosów wyborczych w porównaniu do 184 do Samuela Tildena.

Dlaczego więc Stany Zjednoczone używają nieco zawiłego Wyborczego Kolegium Elektorów, kiedy głosowanie powszechne byłoby drastycznie prostsze i bardziej demokratyczne? Krótko mówiąc, był to niezbędny kompromis od czasu, gdy "państwa zjednoczone" nie były związane tak spójnie jak dziś, ani opinia publiczna dobrze wykształcona w całości lub dobrze poinformowana o różnych kandydatach.

Aby uzyskać bardziej szczegółową odpowiedź, Kolegium Elektorów wywodzi się z Konwencji Konstytucyjnej z 1787 r. Z Filadelfii, gdzie otrzymało olbrzymie zadanie znalezienia rozwiązania najbardziej nieefektywnych artykułów Konfederacji. Wśród wielu kwestii, które wymagały rozwiązania, znalazł się wybór prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Aby zrozumieć proces przemawiania delegatów, potrzebny jest kontekst. Młody kraj liczył tylko 13 stanów, a mieszkańcy generalnie byli wyjątkowo prowincjonalni, co oznacza, że nadal ufali własnemu państwu bardziej niż rządowi federalnemu. Ponadto, w wielu przypadkach ludzie identyfikują się bardziej jako obywatele swojego państwa, a nie jako obywatele Stanów Zjednoczonych jako pierwsi.

Od tego, założyciele obawiali się, że obywatele każdego państwa przedłożyliby swoje najlepsze interesy przed narodem. Ponadto, ponieważ obywatele każdego państwa prawdopodobnie znają swoich kandydatów znacznie lepiej niż kandydaci z innych państw (z których większość prawdopodobnie nigdy by nie słyszeli), dwukrotnie częściej głosowaliby za własnymi kandydatami. Ostatecznym rezultatem tego było obawianie się, że zwycięzca każdego państwa będzie prawdopodobnie obywatelem tego państwa, który z kolei miałby niewielkie szanse na wygraną, a nawet zdobycie jakiegokolwiek wsparcia w innych państwach.

To prowadzi nas do pierwszej opcji postawionej na stole - wyborach w drodze głosowania powszechnego. Chociaż bardziej demokratyczne, jak wspomniano, delegaci byli bardzo zaniepokojeni tym, że każde państwo potencjalnie wybrałoby własnego kandydata, co utrudniłoby uzyskanie kandydata z szerokim poparciem w całym kraju. Zamiast tego obawiali się, że pozostaną w polu wielu "ulubionych synów".

Wśród tych ulubionych synów dominowały większe państwa - takie jak Virginia - w wyniku czego niewielkie szanse na to, że ktoś z mniejszego państwa zostanie kiedykolwiek prezydentem, sprawią, że zainteresowania Virginii będą nieproporcjonalnie reprezentowane w najwyższym urzędzie kraju. Dla porównania, Virginia miała 424.000 ludzi uprawnionych do głosowania, co było więcej niż w Gruzji, Delaware, Południowej Karolinie, Rhode Island i New Hampshire łącznie.

Inną ważną propozycją była zwykła nominacja do Kongresu. Pomimo, że był on z natury niedemokratyczny, istniała myśl, że prezydent powinien być mniej potężny niż Kongres, a zatem musi być od nich zależny. Rozumie się również, że opinia publiczna była w dużej mierze wyjątkowo słabo wykształcona i słabo poinformowana politycznie. Z drugiej strony członkowie Kongresu byli nie tylko wybrani do reprezentowania swoich obywateli w takich sprawach, ale byli również dobrze zaznajomieni z potencjalnymi kandydatami na prezydenta, ich charakterem, etyką pracy, skłonnościami politycznymi itp. I byli ogólnie dość dobrze wykształceni dla większości ludzi. Tak więc, w skrócie, członkowie Kongresu byli po prostu najbardziej wykwalifikowanymi kandydatami do wyboru najbardziej wykwalifikowanego prezydenta.

Ostatecznie wniosek ten stracił, ponieważ zagroził kontrolom i równowadze rządu federalnego. Jak wówczas powiedział delegat i przyszły prezydent James Madison,

Wybory Głównego Sędziego rozbudzą i podzielą władzę ustawodawczą na tyle, że interes publiczny będzie przez nią materialnie cierpiał. Instytucje publiczne zawsze są skłonne do rzucenia się w konflikty, ale na bardziej gwałtowne przy takich okazjach niż przez jakiekolwiek inne. [T] kandydat intrygowałby legislaturę, wywodziłby swoją nominację z frakcji dominującej i był skłonny uczynić swoją administrację podporządkowaną jej opiniom.

Zasadniczo - gdyby prezydent był wybierany przez Kongres, teoretycznie Kongres był w tym czasie w znacznie lepszej pozycji, by wybrać najlepszego prezydenta, ci, którzy szukali jego biura, nieustannie prowadzili kampanię i próbowali zaimponować tym członkom, być może nawet dawanie łask po wyborach w zamian za głosy. Poza tym żaden prezydent zainteresowany ponownym wyborem nie mógł się przeciwstawić Kongresowi z obawy, że nie wybiorą go później. Nie trzeba dodawać, że ten system dojrzał do skrajnej korupcji. Tak więc, teoretycznie, Kongres był najbardziej odpowiedni do wyboru potencjalnego najlepszego prezydenta, w praktyce prawdopodobnie by tego nie zrobili, lub gdyby tak było, władał zbyt dużą władzą nad tą osobą.

Więc Komitet Jedenasty w sprawie Przełożonych spraw opracowali i zaproponowali Kolegium Elektorów, system ostatecznie zatwierdzony przez delegatów. Alexander Hamilton zauważył w Kolegium Elektorów: "… jeśli sposób nie jest doskonały, to jest co najmniej doskonały".

Jeśli chodzi o to, jaki "sposób" był zamierzony - idea była zasadniczo czymś w rodzaju skrzyżowania powszechnego głosowania z selekcją kongresową - była demokratyczna w tym sensie, że głosowanie powszechne mogło potencjalnie ustalić lojalność państwa (w początkowe ustawodawstwo stanowe nie wszyscy robili to w ten sposób), ale także nieznacznie ograniczało wpływ większych państw, przyznając dodatkowe głosy mniejszym państwom przez elektora każdemu ze swoich przedstawicieli senatorskich.

Co do tego, dlaczego był to również częściowo kompromis dla tych, którzy opowiadali się za wyborem Kongresu, w okresie przed partiami politycznymi w Stanach Zjednoczonych, istnieją dowody na to, że założyciele bardzo mocno przyjęli elektorów, którzy wyraźnie nie mogli "posiadać Zaufanie lub zysk w Stanach Zjednoczonych "(aby uniknąć choćby części wyżej wspomnianego potencjału korupcyjnego), nie byliby związani popularnym głosowaniem w ich przynależności państwowej lub partyjnej lub jakimkolwiek podobnym urządzeniem.

W rzeczywistości, w pierwszych wyborach ponad połowa organów ustawodawczych państw wybrała swoich wyborców na prezydenta, nie licząc się z publicznym głosowaniem, prawicowe legislatury stanowe wciąż zachowują się technicznie, ale jest to praktyka, która umarła szybko na przełomie XIX i XX wieku.

Pomijając potencjalnie lekceważenie powszechnego głosowania przy wyborze, która grupa wyborców ma głosować na prezydenta, jeśli dany prawodawca stanowy naprawdę chciałby, mogliby nawet zdecydować się na wybór grupy wyborców za pośrednictwem czegoś całkowicie arbitralnego, jak umieszczenie w labiryncie kilku myszy, jedna reprezentująca każdą osobę, która kandydowała na prezydenta, przy pomocy zwycięskiej myszy określającej wybraną grupę wyborców.

Oczywiście, żaden prawodawca stanowy nie marzyłby o zrobieniu czegoś tak dziwacznego. Jednak kilka legislatur stanowych ostatnio zaczęło łączyć się, by wykorzystać swoją siłę doboru wyborców, by potencjalnie zlekceważyć popularny wybór ich obywatela (więcej na ten temat w tekście).

W każdym razie, do 1790 r., Wraz z resztą konstytucji, Kolegium Elektorów zostało ratyfikowane przez wszystkie 13 państw i w ogromnej większości przypadków wywołało niewielkie kontrowersje lub publiczne oburzenie w związku ze zmianą pierwotnego systemu. W rzeczywistości Kolegium Elektorów przeszło zaledwie kilka niewielkich zmian od 1790 roku.

Najbardziej znacząca zmiana nastąpiła po wyborach w 1800 roku. W tym czasie każdy elektor oddawał dwa głosy, jeden za jednego kandydata na prezydenta i jeden za drugiego. Osoba, która uzyskała najwięcej głosów, została prezydentem, a druga osoba została wiceprezesem. Zapewniło to, że przynajmniej w teorii drugą najbardziej wykwalifikowaną osobą był wiceprezydent - gotowy do wkroczenia, gdyby coś stało się najbardziej wykwalifikowanej osobie - prezydentowi.

Dziś osoba, która potencjalnie mogłaby wkroczyć, gdyby coś stało się prezydentowi, nie jest wybierana przez członków Kolegium Elektorów, ani nawet przez obywateli Stanów Zjednoczonych, ale przez prezydenta - najbardziej niedemokratyczny wybór spośród wszystkich. Jak zauważył senator Samuel White z Delaware, kiedy dokonano tego przełączenia, wiceprezydent jest teraz wybierany, nie w oparciu o kwalifikacje danej osoby w tym urzędzie, ale raczej o to, czy "on po imieniu, przez swoje związki, przez swoje bogactwo, przez swoje lokalna sytuacja, jego wpływy lub intrygi najlepiej sprzyjają wyborowi prezydenta …"

Co zatem zachęciło zmianę w Kolegium Elektorów, co nie jest łatwe, biorąc pod uwagę, że wymaga ona zmiany Konstytucji? Głównie powstanie partii politycznych. W 1800 roku Thomas Jefferson i John Adams obaj walczyli o prezydenturę, z których każdy ma swojego preferowanego wiceprezydenta w ramach własnej partii - coś z nowej koncepcji. Był to problem, gdyby wszyscy elektorowie danej partii zakończyli głosowanie na obie osoby, na przykład Thomas Jefferson i jego wiceprezydent Aaron Burr. Gdyby tak się stało, oboje byliby przywiązani do prezydenta.

Stało się.

Nastąpiło 36 rund głosowania w Izbie w celu próby zerwania więzi (członkowie partii przeciwnej mylili sprawy, głosując na Burra, próbując zobaczyć ich najbardziej znienawidzonego rywala, Jeffersona, pokonanego). Były nawet groźby tworzenia się milicji, by maszerować na stolicę, by naciskać na Jeffersona, zanim wybrano Jeffersona, który zawsze był uważany za wybór jego partii na prezydenta nad Burrem.

W następstwie przyjęto 12. poprawkę. To oznaczało, że każdy elektor uzyskał dwa głosy, tak jak poprzednio, ale zamiast obu głosów na potencjalnego prezydenta, jeden byłby prezydentem, a drugi wiceprezydentem, tym samym stwarzając niewielkie szanse, że kandydat na wiceprezydenta zostanie wybrany na prezydenta. (Mała szansa, ponieważ, jak pokazał VEEP, wciąż może się zdarzyć).

Poza tym, ponad dwieście lat później, Kolegium Elektorów wciąż jest zasadniczo tym samym procesem, co w dniu pierwszym. Podczas gdy dzisiaj jest nieco przestarzały, biorąc pod uwagę amerykańskie postawy wobec federalnych i państwowych lojalności, jest to proces, który przetrwał w niemałej części, ponieważ zarówno stosunkowo trudno jest zmienić Konstytucję USA, jak i ogólnie, system zadziałał. całkiem dobrze, nie budząc prawie tyle kontrowersji, ile wymagałoby to zmiany konstytucji.

Wszystko to powiedziawszy, po bardzo kontrowersyjnych wyborach między Bushem a Gorem w 2000 roku, podjęto próby dostosowania systemu Kolegium Elektorów bez potrzeby zmiany konstytucji. Jak byłoby to możliwe? Wszystko sprowadza się do tego, że państwa mogą wybierać swoich wyborców, o ile uznają to za stosowne, nie tylko w oparciu o zwycięski wybór zwycięzców.

W tym celu zaproponowano kilka projektów ustaw w różnych stanach w celu dostosowania wyboru wyborców. W większości przypadków te rachunki wyglądały raczej na system okręgowy niż na zwycięzcę. Do tej pory niewiele z nich wynikało, ponieważ większość sprzeciwiła się wyborowi Kolegium Elektorów, pragnie ogólnokrajowego systemu głosowania powszechnego, który wydaje się na pozór wymagać poprawki konstytucyjnej, czy też nie?

Okazuje się, że istnieje sposób obejścia tego poprzez system National Popular Vote. Jest to sprytna propozycja, w której każde państwo, które dołącza, zgadza się, aby wszystkie Kolegium Elektorów głosowało na kandydata, który wygra krajowy głosowanie powszechne, a nie głosowanie powszechne na szczeblu krajowym. W niektórych przypadkach może to oznaczać, że władza ustawodawcza stanąłaby przeciwko wyborowi swoich obywateli w wyborach wyborczych.

Obecnie 11 państw zobowiązało się do tego systemu, w sumie 165 głosów wyborczych. Jeśli zostanie oddanych 105 dodatkowych głosów wyborczych (co daje łącznie 270), system zacznie obowiązywać, a Stany Zjednoczone, nadal korzystając z systemu Kolegium Elektorów, zaczną wybierać swojego prezydenta za pośrednictwem elektorów na podstawie krajowego głosowania powszechnego - nie Konstytucyjnego. wymagana poprawka.

Dodatkowe fakty:

  • Niektórzy twierdzą, że idea kolegium elektorów dającego dodatkową władzę małym państwom wypracowała się trochę zbyt dobrze. Dzisiaj wielu używa Kolegium Elektorów jako powód, dla którego nie będą głosować - już wiedzą, jak będzie głosowało ich państwo. Tak więc, zasadniczo jest to naprawdę tylko garstka często małych wahań, które ostatecznie decydują o prezydencie. (Oczywiście, jeśli wszyscy, którzy użyli tego uzasadnienia, zagłosowali, może być o wiele więcej stanów swingowych.)
  • Jeśli chodzi o pomysł, że wiele osób nie głosuje, ponieważ uważają, że ich głos nie liczy się w ich odpowiednim stanie, to państwa swingujące widzą o 25% więcej głosów na mieszkańca niż ich bardziej przewidywalni sąsiedzi.
  • Poza wyborcami, którzy w wielu przypadkach mogą zignorować głosowanie powszechne w swoim państwie, jeśli zechcą, inny scenariusz, w którym kandydat, który prawdopodobnie wygrał przewodnictwo w oparciu o głosy wyborców, może ostatecznie nie zostać wybrany, jeśli jakiś znaczący kandydat zrezygnuje lub umiera zanim głosy wyborcze zostaną oddane lub policzone. W tym scenariuszu nie jest jasne, co powinni lub powinni zrobić elektorzy, którzy są zmuszeni głosować na tego martwego lub rezygnującego kandydata. Mogą również zmienić swoje głosy na pozostałych kandydatów, potencjalnie zmieniając, kto zostanie wybrany. To może wydawać się dziwacznym scenariuszem, ale zdarzyło się to wcześniej w przypadku Horace'a Greeleya i wyborów prezydenckich w 1872 roku. Na szczęście nie było to zbyt ważne, ponieważ zebrał tylko 63 głosy, a większość tych elektorów celowo głosowała na nie-kandydatów, którzy unieważnili swoje głosy, a kilku, którzy wciąż głosowali na Greeleya, oddawało swoje głosy przez Kongres.
  • W inny sposób wynik wyborów może się zmienić, gdy Amerykanie wybierają elektorów, kiedy elektorzy wybierają prezydenta, który ma kongres władzy. Widzicie, członkowie kongresu mogą sprzeciwić się niektórym wyborom, a nawet wyborom całego państwa. Jeśli tak się stanie, a co najmniej jeden przedstawiciel i jeden senator zgłoszą sprzeciw, wspólna sesja zostaje przerwana, a sprzeciw jest rozpatrywany nie dłużej niż na dwie godziny. Następnie odbywa się głosowanie w każdym domu, a następnie obie grupy wracają do siebie, aby dać sobie znać, jak każdy z nich zdecydował w tej sprawie. Jeżeli obie izby zgodzą się na sprzeciw, dane głosy nie są w ogóle liczone. Do tej pory to się nigdy nie zdarzyło, chociaż zdarzały się dwa incydenty, 1969 i 2005, w których zarejestrowano i głosowano za sprzeciwem. Ale w obu przypadkach sprzeciw został ostatecznie odrzucony.
  • Istnieje prawie pięć milionów obywateli amerykańskich, którzy nie mają nic do powiedzenia, w których wybrani są elektorowie Wyższych Elektorów - są to ludzie mieszkający na terytorium USA, w tym ci urodzeni w Stanach Zjednoczonych, ale przeniesieni na terytorium. W przeciwieństwie do tego, jeśli urodziłeś się w Stanach Zjednoczonych i przeprowadziłeś się całkowicie do innego kraju, zazwyczaj możesz głosować, z głosowaniem oddanym w ostatnim stanie, w którym mieszkasz.
  • Poza fiaskiem Busha / Gore w powszechnym głosowaniu, inne przypadki, w których osoba wygrała powszechne głosowanie, ale nie wygrała prezydencji - Andrew Jackson wygrał popularne głosowanie, ale przegrał wybory z Johnem Quincy Adamsem. (Adams został wybrany na prezydenta przez Izbę Reprezentantów w 1824 po impasie Electoral College.) Samuel Tilden wygrał w wyborach powszechnych przeciwko Rutherford B. Hayes w 1876 roku, ale nie został wybrany na prezydenta. Ostatecznie Grover Cleveland wygrał w 1888 r. Powszechne głosowanie nad Benjaminem Harrisonem. Z wyjątkiem Tildena i Gore'a, inni na liście w tym czy innym punkcie zaczęli pełnić funkcję prezydenta.

Zalecana: