Stigler i "jego" Prawo eponimii
Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail
Wideo: Stigler i "jego" Prawo eponimii
2024 Autor: Sherilyn Boyd | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2024-01-16 10:20
Merton zainspirował się do zbadania tego pomysłu, pisząc artykuł o historii i możliwych wyjaśnieniach powszechnego zjawiska "jednoczesnego odkrywania" (dwóch lub więcej naukowców dokonujących identycznego przełomu lub odkrycia w mniej więcej tym samym czasie, niezależnie od siebie) w 1963 roku. zauważył, że w niemal każdym przypadku, w którym znalazł, bardziej słynny naukowiec nieuchronnie zakończył się przypisaniem odkrycia, niezależnie od tego, kto był naprawdę pierwszy i rzeczywistą wagę wkładu, jaki wnieśli w porównaniu do innej osoby.
Merton zdecydował się na opis zjawiska "Efekt Mateusza" po Mateuszu 25:29, wersecie biblijnym, który brzmi: "Albowiem każdemu, kto ma, będzie dane, a będzie miał obfitość; ale od tego, który nie ma, będzie zabrany. nawet to, co ma."
Merton zbadał koncepcję Efektu Mateusza w dokumencie trafnie zatytułowanym, Efekt Mateusza w nauce czytany m.in. przez statystyka Stephena Stiglera, który ostatecznie skończył korespondować z Mertonem w związku z ich wspólnym zainteresowaniem w dziedzinie socjologii.
W 1979 roku Stigler został zapytany, czy chciałby napisać esej do książki poświęconej Mertonowi z okazji nadchodzącej emerytury Mertona (takie książki są znane w świecie akademickim jako "Festschrift"). Chociaż początkowo wahał się, czy wnieść coś, czego nigdy nie spotkał osobiście Mertona, tylko korespondując z nim korespondencyjnie i od czasu do czasu rozmawiając przez telefon, Stigler przeczytał niektóre ze swoich starych gazet i wymyślił raczej nowatorski pomysł.
Wiedząc, że Merton napisał obszernie na temat błędnego zastosowania kredytu w świecie naukowym i że, jak Merton wcześniej ukuł termin "samospełniające się proroctwo" w swoim artykule z 1948 roku o tym samym nazwisku, miał szczególny sentyment do przykładów zasad które okazały się same, Stigler zdecydował się napisać dokument, który zawierał oba pojęcia.
Rezultat był Prawo do eponimii Stiglera, 10-stronicowy esej mniej lub bardziej jawnie kopiujący wcześniejszą pracę Mertona badającą historię niewłaściwie zastosowanych eponimicznych nagród. W tym artykule Stigler zdefiniował "swoje" prawo jako: "Żadne naukowe odkrycie nie pochodzi od jego pierwotnego odkrywcy".
Przypuszczalnie dla każdego, kto nie dostał żartu, papier zawierał streszczenie w stwierdzeniu:
Wybrałem tytuł dla tego artykułu, a dla tezy chcę przedstawić i przedyskutować "Prawo epileptyków Stiglera". Na pierwszy rzut oka może to wydawać się rażącym naruszeniem "instytucjonalnej normy pokory", a od tego czasu statystycy są jeszcze bardziej świadomi znaczenia norm niż członkowie innych dyscyplin, spieszę dodać skromne oświadczenie. Jeśli jest tu przedstawiony pomysł, który nie jest przynajmniej ukryty w Mertonie Socjologia nauki, to albo szczęśliwy wypadek, albo prawdopodobny błąd.
Na szczęście dla Stiglera żart nie spadł. Prawo Stiglera było nie tylko postrzegane jako autentyczny, wzruszający hołd złożony człowiekowi, który dokonał znaczącego wkładu w jego dziedzinę, ale samo "prawo" stało się powszechne, cytowane w ponad stu pracach naukowych od czasu małego hołdu Stiglera.
Ale to nie koniec historii. Bez wiedzy Stiglera, przed jego podsumowaniem części dzieła Mertona w jednym zdaniu, niemal identyczny sentyment do Prawa Stiglera już został niezależnie wyrażony przez matematyka Huberta Kennedy'ego w 1972 roku, wystarczająco ironicznie w tym samym czasie, gdy Merton badał ten temat. i rok przed jego Socjologia nauki był opublikowany. Konkretnie, Kennedy zapewnił, że: "wzory matematyczne i twierdzenia zwykle nie są nazwane po ich pierwotnych odkrywcach".
Kennedy nazwał tę deklarację "Prawo Boyera" w swojej pracy na ten temat, Kto odkrył prawo Boyera ?, opublikowane w styczniu 1972 roku The American Mathematical Monthly. "Boyer", do którego się tutaj odnosi, to historyk matematyczny Carl Boyer, który sam zauważył wiele przypadków tego zjawiska w swojej książce z 1968 roku, Historia matematyki. W szczególności Kennedy stwierdził, po części,
Boyer, w swoim ostatnim tekście, Historia matematyki, zauważył: "Clio, muza historii, często jest zmienna w kwestii przyłączania nazw do twierdzeń!" … Obserwacja, że twierdzenia nie są nazywane po ich pierwotnych odkrywcach, jest szeroko wsparta w jego książce, gdzie około trzydzieści takich przypadków jest wyraźnie wymienione w rozdziałach 18-24. Przykładami są tutaj zarówno seria Maclaurina i Taylora, metoda Picarda, jak i zasady De Morgana w logice …
Kończąc swój mały artykuł, Kennedy oświadczył o swojej decyzji nazwania tego projektu ustawy po Boyer,
Warto zauważyć, że jest to prawdopodobnie rzadki przypadek prawa, którego stwierdzenie potwierdza jego własną ważność!
Aby upewnić się, że wszyscy jesteśmy tą samą stroną: Prawo Stiglera, które wyraźnie mówi, że pierwotny twórca idei nigdy nie dostaje za to zasługi, pojęcie wcześniej przestudiowane przez Mertona, zostało nazwane celowo i przypisane niewłaściwej osobie (Stiglerowi) komuś innemu (Merton), aby był to dowód sam w sobie. Mniej więcej w tym samym czasie Merton badał ten pomysł i około dziesięciu lat, zanim prawo Stiglera zostało tak nazwane, matematyk (Kennedy), niezależnie przedstawił mniej więcej to samo prawo, które celowo ironicznie nazwał po pierwszym naukowcu, którego znał. popularnie zwrócił uwagę na to zjawisko błędnego przypisania w środowisku akademickim (Boyer). Tak więc, nie raz, ale dwa razy, prawo Stiglera stało się dowodem samego siebie, a jednocześnie Mertona Matthew Effect, który pomógł zainspirować, jest na pełnym ekranie podczas próby.
Oczywiście, zanim którykolwiek z nich, znany matematyk i filozof Alfred North Whitehead, współautor niezwykle wpływowych Principia Mathematica, odnotowany w wykładzie, który podarował Brytyjskiemu Stowarzyszeniu Wspierania Nauki we wrześniu 1916 r. "Wszystko, co ważne, zostało powiedziane wcześniej przez kogoś, kto go nie odkrył".
Fakt premiowy:
Robert Merton nie tylko wniósł wielki wkład w świat poprzez swoją pracę w socjologii, ale także pośrednio poprzez swoje potomstwo. Jego syn, profesor MIT, profesor Robert Merton Jr., wygrał nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii w 1997 r. Za pracę nad formułą Blacka-Scholesa.
Zalecana:
Prawo króla - Kodeks Hammurabiego
Hammurabi był najstarszym synem Sin-Muballit, a on stał się szóstym królem Babilonu po abdykacji jego ojca około 1729 r. Pne (w oparciu o krótką chronologię). Mimo że nie odziedziczył wiele władzy od swego ojca, a w tym czasie kontrolował tylko niewielką część Babilonii, miasta Sippar, później został pierwszym królem
Psy i koty są zwykle w prawo lub w lewo
Dziś dowiedziałem się, że psy i koty są zazwyczaj w prawo lub w lewo lub w lewo. Jest to zgodne z dwoma badaniami przeprowadzonymi na Uniwersytecie Ataturk w Turcji (w 1991 r.) I drugim na Uniwersytecie w Manchesterze w Anglii (w 2006 r.). Według badań Uniwersytetu Ataturka, większość kotów domowych ma rację (50%), z czego 10%
Macki, które wystają z głowy ślimaka, nie są jego "uczuciami", ale jego oczami
Wersja tekstowa: macki wystające z głowy ślimaka nie są jego "wyczuciami", jak większość ludzi wierzy. Na końcach tych macek są oczy ślimaka. Ślimaki lądowe mają dwa zestawy macek, które wystają, a dłuższy zestaw macek to te, które mają oczy ślimaka. W ten sposób mogą przenosić swoje
Kobieta, Eric Clapton, pomyślała, że jego siostra była w rzeczywistości Jego Matką
Dziś dowiedziałem się, że do dziewiątego roku życia Eric Clapton pomyślał, że jego siostra jest właściwie jego matką. Matka Clapton, Patricia Molly Clapton, miała zaledwie 16 lat, kiedy spotkała się, a następnie miała bardzo krótki związek z ojcem Clapton, Edwardem Walterem Fryer. Fryer był 24-letnim kanadyjskim żołnierzem stacjonującym w Wielkiej Brytanii podczas
Kobieta Jack Nicholson myślała, że jego siostra była jego matką
Dziś dowiedziałem się, że kobieta, którą Jack Nicholson uważał za swoją siostrę przez większą część życia, okazała się jego matką. W 1974 r. W kinach pojawił się film Chinatown Jacka Nicholsona, a Time Magazine zdecydował się zrobić z nim cover. Ktoś pracujący w Time Magazine zadzwonił do Jacka, żeby zweryfikować pewne fakty