Logo pl.emedicalblog.com

Nowe Niemcy w Teksasie

Nowe Niemcy w Teksasie
Nowe Niemcy w Teksasie

Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail

Wideo: Nowe Niemcy w Teksasie

Wideo: Nowe Niemcy w Teksasie
Wideo: ATS: Nowe tereny w Teksasie w 1.48 + nowe ładunki i okładka Oklahomy [INFO]🚛 2024, Może
Anonim
Image
Image

Oto historia, której niewielu z nas nauczyło się w szkole, nawet tych z nas, którzy wychowali się w Teksasie: próba stworzenia drugiego Niemiec w Republice Teksasu.

SZARY TŁUM

W kwietniu 1842 r. Grupa niemieckich książąt i szlachciców spotkała się w mieście Biebrich nad Renem, aby omówić problem nękający wiele krajów w Europie w XIX wieku: Ludność kwitła, podobnie jak rewolucja przemysłowa zastępowała rosnącą liczbę robotników ręcznych maszyny. Rezultatem było powszechne ubóstwo i niepokoje społeczne, że w większości niedemokratyczne państwa niemieckie były słabo wyposażone, by sobie z nimi poradzić. (W tamtych czasach Niemcy podzielili się na ponad 30 niezależnych królestw, księstw i wolnych miast).

Ale co, jeśli nadwyżkę populacji można wysłać gdzie indziej? To właśnie gromadzili się szlachta, aby dyskutować. Jeden z nich, hrabia Carl Castell, sądził, że można wysłać ludzi do Republiki Teksasu, dawnej meksykańskiej kolonii, która zdobyła niepodległość sześć lat wcześniej. Republika aktywnie szukała Europejczyków, którzy osiedlili się w Teksasie, i stworzyła system dotacji gruntowych, aby ich przyciągnąć. Spekulanci byli zachęcani do kupowania olbrzymich połaci ziemi po najniższych cenach, a następnie rekrutowania osadników do życia na lądzie. Gdy osadnicy żyją z grantu, spekulanci otrzymają dodatkowe płaty ziemi. Te traktaty mogą być sprzedawane z zyskiem, a pieniądze użyte do sprowadzenia większej liczby osadników do Teksasu.

ODWAŻYĆ NOWY WELT

Gdyby można było założyć "nowe Niemcy" w Teksasie, argumentował Castell, szlachta skorzystałaby tak samo jak ludzie, którzy się tam osiedlili. Kolonia byłaby rynkiem dla niemieckich towarów i źródłem surowców dla niemieckich producentów. Pomogłoby to także Niemcom rozwinąć handel z Meksykiem. Jakiekolwiek pieniądze arystokraci zainwestowali w niemiecką kolonię, powiedział im Castell, zostaną spłacone wiele razy w nadchodzących latach.

I była jeszcze jedna korzyść, którą niemieckie rodziny królewskie mogły wycenić bardziej niż jakikolwiek inny: możliwość stworzenia dla siebie nowych, rozległych posiadłości. Podczas wojen z Napoleonem Bonapartem w latach 1805-1810 wiele niemieckich rodzin rządzących zostało pozbawionych władzy, gdy ich królestwa i księstwa zostały włączone do imperium napoleońskiego. Po tym, jak Napoleon został pokonany w 1815 r., A kongres wiedeński przerobił mapę Europy, nie wszystkie stare królestwa zostały przywrócone. Tak jak Teksas uzyskał niepodległość od Meksyku, nowe Niemcy mogą pewnego dnia zdobyć niepodległość od Teksasu. Wypędzeni arystokraci mogliby wtedy wykuć nowe, olbrzymie terytoria, które oni i ich potomkowie mogliby panować przez wieki.

TURNIEJE TURYSTYCZNE

Szlachta, która spotkała się w Biebrich nad Renem, zgodziła się utworzyć grupę zwaną Adelsverein, czyli "Stowarzyszenie Szlachciców", aby zbadać możliwość stworzenia nowego kraju w Teksasie. W maju 1842 r. Towarzystwo wysłało dwóch swoich członków do Teksasu: hrabiego Victora zu Leiningena, starszego przyrodniego brata angielskiej królowej Wiktorii i hrabiego Ludwiga Josepha de Boosa-Waldecka. Przybyli do portu w Galveston w sierpniu. Po spotkaniu z prezydentem Sam Houston i zapoznaniu go z ich planami, zwiedzili republikę i odwiedzili rozproszenie Niemców, którzy osiedlili się w różnych społecznościach Teksasu w ciągu ostatniej dekady.

Leiningen i Boos-Waldeck zakupili pierwszy w Teksasie kompleks nieruchomości w Teksasie - 4428 akrów ziemi we współczesnym powiecie Fayette, który nabyli za 75 centów za akr - i nazwał go Farmą Nassau na cześć księcia Adolfa z Nassau, honorowego "Patrona" Adelsvereina. Farma Nassau miała służyć jako kwatera główna dla członków Adelsverein, gdy odwiedzali Teksas, a także jako możliwe miejsce postoju niemieckich osadników w drodze do ich własnej ziemi … którą Towarzystwo musiało jeszcze kupić.

STICKER SHOCK

Leiningen powrócił do Niemiec w maju 1843 roku. Wrócił do domu pełen entuzjazmu na temat możliwości, jakie oferuje Teksas - nieograniczona, praktycznie wolna ziemia i zimy, tak łagodne, że rośliny mogły rosnąć przez cały rok. Ostrzegł jednak, że rozliczenie dużej liczby Niemców w Teksasie będzie kosztowało fortunę, o wiele więcej, niż zamierzał wydać Adelsverein. Towarzystwo przyjęło jego pozytywny opis republiki … i zignorowało jego ostrzeżenia o kosztach. Być może z tego powodu Leiningen powrócił do swojej kariery wojskowej w Austrii i nie odgrywał już żadnej roli w Towarzystwie. Kiedy rok później Boos-Waldeck wrócił do domu i stanowczo sprzeciwiał się kolonizacji na dużą skalę z powodu wysokich kosztów, Towarzystwo również go zignorowało. Obrażony, rzucił się z Adelsverein.

W czerwcu 1843 r. Adelsverein zreorganizował się w spółkę akcyjną, a szlachta poniosła kapitał w wysokości 80 000 $ (około 2 milionów dolarów), aby ją uruchomić - suma o wiele niższa od sumy, o której mówili Leiningen i Boos-Waldeck.

CAVEAT EMPIRE

Jakby rozpoczęcie projektu od zbyt małej ilości pieniędzy nie było wystarczająco złe, Adelsverein pogorszyło sytuację, przyjmując go nie przez jednego, ale dwóch różnych oszustów ziemi, którzy sprzedali im bezwartościowe prawa do dwóch dotacji gruntowych: dotacji Bourgeois-Ducos i Fisher -Płatność od miller. Obydwa dotacje miały daty wygaśnięcia, które wymagały od osadników przybycia na teren w określonym terminie, w przeciwnym razie dotacja stała się nieważna.Grant Bourgeois-Ducos już wygasł, a dotacja Fishera-Millera miała nastąpić, gdy Adelsverein wydał tysiące dolarów na swoje ograniczone (i niewystarczające) środki na ich zakup.

Adelsverein zmierzył się z problemem, zatrudniając tych samych oszustów, Alexander Bourgeois i Henry Francis Fisher, aby zakupić zapasy dla osadników i zorganizować ich transport do nowych domów po przybyciu do Teksasu. Bourgeois trwał zaledwie cztery miesiące przed zwolnieniem jego służby; Fisher trwał znacznie dłużej i zadał znacznie więcej obrażeń.

GO WEST, JUNG MANN

Poza Farmą Nassau, która była zbyt mała, by służyć jako zagrody dla tysięcy osadników, które miała nadzieję zarejestrować, Adelsverein nadal nie posiadał ziemi, do której mógłby wysłać ludzi. Ale myślał, że tak, i to wystarczyło, aby rozpocząć rekrutację osadników. Wiosną 1844 r. Towarzystwo zaczęło zamieszczać ogłoszenia w niemieckich gazetach pod hasłem Geh Mit Ins Texas ("Jedź z nami do Teksasu") i drukowało broszury opisujące ukochaną ofertę, którą obiecał dostarczyć Adelsverein.

ZIEMIA OBIECANA

W zamian za jednorazową wypłatę 240 USD od każdego gospodarstwa domowego, które chciało się udać, Adelsverein dostarczy 320 akrów ziemi w Teksasie, bezpłatny transport przez Atlantyk do portu Galveston, a stamtąd do twierdzenia o ziemi, domku z bali, wszystkie wydatki na życie i hodowlę w pierwszym roku, a także bezpłatne korzystanie z kanałów nawadniających, młynów zbożowych, bawełnianych dżinów i innej infrastruktury, którą Adelsverein zapewniłby na własny koszt. (Samce z jednym dorosłym mężczyzną mogą zapisać się za 120 USD i otrzymać 160 akrów, gdy dotrą do ziemi, w przeciwnym razie umowa dla nich będzie taka sama.)

Aby podróż transatlantycka była tak bezpieczna, jak to tylko możliwe, Towarzystwo obiecało zapewnić lekarza i chirurga na każdym statku, a także żywność, wodę i zapasy, aby przetrwać przez sześć miesięcy pasażerów i załogę. Satysfakcja była zagwarantowana: osadnicy, którzy nie byli zadowoleni w Teksasie, mogli wrócić do Niemiec na statkach wyczarterowanych przez Społeczeństwo "i nie płacić więcej za podróż do domu, niż za zewnętrzną podróż".

Adelsverein nigdy nie zadał sobie trudu, by wyjaśnić, jak to wszystko zapłaci, ale nie miało to znaczenia, ponieważ niewielu ludzi zadało sobie to pytanie. Towarzystwo obiecało także, że w pierwszym roku nie osiedli się więcej niż 150 rodzin i po tym nie będzie w stanie się dogadać. To była pierwsza obietnica, którą złamała.

DROGA DO NIKĄD

W ciągu miesiąca od uruchomienia pierwszych ogłoszeń w gazetach Adelsverein zarejestrował ponad 10 000 Niemców, by udać się do Teksasu, a gdy tylko się zapisali, towarzystwo zaczęło wyczarterować statki, aby je tam zabrać. Nawet jeśli Towarzystwo nie zdawało sobie jeszcze sprawy, że jego dotacje na grunty są bezwartościowe i nie było miejsca, do którego mogliby wysłać osadników, z pewnością zrozumiał, że zapasy i infrastruktura, które obiecała, nie zostały jeszcze nabyte ani zbudowane. Wkrótce jednak wysłano osadników do Teksasu. Pierwszy statek wypłynął jesienią 1844 roku i przybył do Galveston pod koniec listopada.

Do tego czasu oficjalny przedstawiciel Adelsverein, książę Carl Solms-Braunfels, przebywał w Teksasie od prawie pięciu miesięcy. Jego praca, a także rolnika, oszusta Henry'ego Francisa Fishera, miał przygotować się na przyjazd osadników, kupując wszystko, czego potrzebowali. Fisher zdefraudował pieniądze, które miał wykorzystać w tym celu; Książę Carl, choć szczery, był niekompetentny i nic lepszego od Fishera, który wykonał to zadanie.

KRAJ INDYJSKI

Książę Karol złożył wizytę w stolicy Teksasu w Waszyngtonie nad Brazosem, gdzie otrzymał więcej złych wieści o dotacji na grunty Fisher-Miller. Stypendia były nie tylko bezwartościowe, ale i ziemia była szokująco nieodpowiednia do osiedlenia się. Po pierwsze, dotacja znajdowała się w odległości 300 mil w głąb lądu od Galveston, co uniemożliwiło osadnikom dotarcie do celu. Było to również 90 mil od najbliższego miasta Texas i głęboko w terytorium Comanche i Apache. Te wrogie plemiona nie zamierzały pozwolić osadnikom europejskim na ich ziemię bez walki. Nawet gdyby można było osiągnąć pokój z Indianami, ziemia była skalista i w dużej mierze nieodpowiednia dla rolnictwa. Było to tak nieodpowiednie, że rząd Teksasu był skłonny przeoczyć fakt, że dotacja Fishera-Millera wygasła i niech towarzystwo i tak ma ziemię, jeśli jest na tyle głupie, by faktycznie tego chcieć.

Książę Carl przekazał te informacje Adelsvereinowi w Niemczech, wraz ze swoją rekomendacją, że Towarzystwo szuka lepszego terenu, jednego poza terytorium Indii, bardziej odpowiedniego dla rolnictwa i bliżej portu Galveston. Adelsverein odpowiedział, instruując go, by kontynuował przygotowywanie dotacji Fishera-Millera do rozliczenia.

SZOK KULTUROWY

Zamiast zakupu zapasów i rozpoczęcia wynajmowania wagonów, które byłyby potrzebne podczas podróży po 300 milach do krainy Fisher-Miller, książę Carl zmierzył się z problemem, który uważał za znacznie bardziej naglący. Ten wynaturzony książę zmierzył się z nieokrzesanymi i nieumytymi Teksańczykami, Amerykanami i Meksykanami od chwili przybycia do Galvestonu. Obawiał się, że osadnicy stracą swoją zasadniczą "niemieckość", jeśli pozwolą im mieszać się z taką hołotą. Więc zamiast dbać o swoje bardziej podstawowe potrzeby, takie jak jedzenie, transport i schronienie, marnował cenny czas i pieniądze szukając bardziej "odpowiedniego", bardziej odizolowanego miejsca dla osadników.

Znalazł go na jałowej wyspie zwanej Indian Point, około 100 mil na południe od Galveston. Książę Karol najwyraźniej zamierzał poprosić Adelsverein, aby wstrzymał wysyłanie osadników do Teksasu, dopóki nie zostaną tam wybudowane odpowiednie kwatery.Ale było już za późno - sześć dni przed sfinalizowaniem uzgodnień z właścicielem Indian Point, aby wylądować tam osadnicy Towarzystwa, pierwszy statek Adelsverein przybył do Galveston 23 listopada 1844 roku. A jeszcze więcej było w drodze: Aż 200 rodzin - więcej niż 700 osadników w ogóle - przybyłoby pod koniec grudnia.

OD ZŁEGO DO WURST

Ci osadnicy po raz pierwszy zasmakowali w niezdolności Adelsvereina do spełnienia obietnic w drodze przez Atlantyk. Zamiast wynajmować nowoczesne parowce, które mogłyby sprawić, że przejście w ciągu zaledwie 18 dni, Towarzystwo wyczarterowało żaglowce, co zajęło dwa miesiące. Zostały wynajęte tylko najtańsze statki, pełzające ze szczurami, pchłami i wszy, które wkrótce zaraziły pasażerów tyfusem, który w wielu przypadkach okazał się śmiertelny. Jedzenie na pokładzie było niejadalne; "woda do picia" była nieopisanie zła. Nie było lekarzy ani chirurgów; ludzie, którzy zachorowali podczas przejścia, musieli radzić sobie sami.

A jednak tak złe, jak warunki panujące podczas podróży, kiedy osadnicy przybyli do Galveston i zobaczyli, że przygotowania w Teksasie nie były lepsze niż na łodziach, wielu uważało, że bezpieczniej wracają do Niemiec na pokładzie tych samych łodzi niż do miejsca, w którym już się znajdują. wiara w Adelsverein.

Jak się okazało, osadnicy, którzy wrócili do Niemiec, byli szczęściarzami.

DER WAGON TRAIN

Niedługo po przybyciu pierwszego statku niemieckich osadników do portu Galveston, książę Karol zorganizował ich przewiezienie do Indian Point, gdzie zostali zakwaterowani w namiotach i szopach, które zostały zrzucone, aby je pomieścić. Osadnicy kucali tam przez ponad dwa miesiące, zanim książę w końcu wynajął wystarczającą liczbę wagonów, aby rozpocząć przenoszenie ich w kierunku generalnym dotacji Fisher-Miller.

W tym czasie książę zdecydował, że zrobienie 300-milowej wędrówki naraz było dla osadników zbyt duże, ponieważ 1) dotacja gruntowa znajdowała się głęboko we wrogim kraju Comanche, oraz 2) ani on, ani nikt inny nie kojarzył się z Adelsverein - nawet Henry Fisher, jeden z mężczyzn, dla których imiennie przyznano dotację Fisher-Millera, nigdy nie postawił na niej stopy. Tak więc, gdy pociąg wozu powrócił na północny zachód wzdłuż rzeki Guadalupe w styczniu 1845 roku, książę Karol ruszył naprzód, szukając odpowiedniego miejsca na stację, która pozwoliłaby tym i przyszłym osadnikom podróżować do grantu ziemskiego etapami.. Znalazł około 165 mil lądu od Indian Point, w pobliżu naturalnego źródła o nazwie Las Fontanas, na drodze łączącej Austin (45 mil na północny wschód) z San Antonio (30 mil na południowy zachód). Tam, w połowie marca, kupił dwie ligi, czyli około 18 mil kwadratowych ziemi, za 1100 dolarów.

NASZE MIASTO

Siedem dni później pociąg wagonów przybył na miejsce. Każde gospodarstwo domowe otrzymało wiele nagród w tym, co wkrótce stało się miastem New Braunfels (nazwanym na cześć Braunfels, rodzinnego majątku księcia w Niemczech) oraz dziesięcioakrową paczką poza miastem, którą mogli od razu zacząć uprawiać. Było to dalekie od obiecanych 320 akrów, ale po wszystkim, co przejęli osadnicy, chcieli rozpocząć nowe życie.

DO ZOBACZENIA!

Co się tyczy księcia Carla, pozostał w New Braunfels przez około miesiąc, zanim nagle ogłosił, że zrezygnował ze stanowiska i wrócił do Niemiec. Nigdy nie wrócił do Teksasu. Nie trzymał się nawet Nowego Braunfelsa wystarczająco długo, by zobaczyć swojego następcę, barona Ottfrieda von Meusebacha (który wkrótce zamerykanizował jego nazwisko na Johna O. Meusebacha). Dlaczego książę tak szybko odszedł? Wkrótce po przybyciu do New Braunfels Meusebach otrzymał swoją pierwszą wskazówkę w maju 1845 roku i rzucił okiem na finansowe zapisy księcia Carla. Odkrył, że książę nie tylko wydał każdy wydany grosz, ale też spłacił ponad 34 000 niespłaconych długów.

Do tej pory Adelsverein wydał już większość swoich żetonów o wartości 80 000 dolarów, przesiedlając tysiące Niemców w ramach dotacji Fisher-Miller, a wszystko, co musiało przekazać za swoje pieniądze, to kilkuset osadników mieszkających w New Braunfels, znacznie poza grantem, plus kilku maruderów, którzy pozostali w Indian Point.

Co gorsza - przynajmniej w odniesieniu do Towarzystwa - dwa miesiące wcześniej, 1 marca 1845 r. Prezydent John Tyler podpisał wspólną rezolucję, załączając Republikę Teksasu do Stanów Zjednoczonych. Po wstąpieniu do Unii w Teksasie, bez względu na to, jaką szansę miały "nowe Niemcy" na teksaskiej ziemi, wraz z własną monarchią niemiecką i szlachtą władającą olbrzymimi majątkami wykutymi z terytorium, zniknęło na zawsze. Celem, dla którego Adelsverein został pokonany, szlachta szybko traciła zainteresowanie wrzucaniem pieniędzy do przegranej sprawy.

MASZ FIRMĘ

Byłoby wystarczająco źle, gdyby jedynymi ludźmi, którzy polegali na hojności Adelsvereina, byli osadnicy w New Braunfels i Indian Point, ale tysiące innych osadników było już w drodze. Dokładnie, jak wiele zostało utraconych w historii: upływ czasu i niszczenie rekordów w huraganach w 1875, 1886 i 1900 r. Uniemożliwiają dokładne obliczenia. Szacuje się jednak, że od października 1845 r. Do kwietnia 1846 r. Do Galvestonu przybyło od 36 do 50 statków przewożących nie mniej niż 5200 osadników, a być może nawet ponad 8 000. To tajemnica, dlaczego Adelsverein nie tylko odwołał statki, które jeszcze nie wyjechały do Teksasu - może nie chciał zwrócić pieniędzy, które już zapłacili osadnicy. Bez względu na przyczynę, ciągle napływały statki pełne osadników, a Meusebach musiał znaleźć sposób na przygotowanie się do nich.

PFENNIG PINCHERS

Nie otrzymał zbytniej pomocy od Adelsvereina. Chociaż Meusebach oszacował, że potrzebuje co najmniej 120 000 $, aby wyżywić i osiedlić nowych osadników, a także spłacić długi, które wyrządził książę Carl, Towarzystwo dało mu tylko 24 000 $. To nie było wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapewnić odpowiednie schronienie w Indian Point, w wyniku czego setki osadników zadrżało podczas niezwykle zimnej, mokrej zimy w każdym chudym tosie, ziemiankach lub innym schronieniu, które mogli improwizować dla siebie. Wielu zrobiło się bez żadnego schronienia, kuląc się w koce na wilgotnym, otwartym powietrzu.

Zdrowi ludzie mieliby wystarczająco dużo czasu, by przetrwać w takich warunkach, a ci osadnicy byli zupełnie. Natknęli się na Atlantyk na ten sam rodzaj zarażonych szczurami statków, które miała pierwsza grupa osadników. Były osłabione szkorbutem ze złej diety na pokładzie i tyfusem przenoszonym przez szczury. Choroba zabiłaby około 300 na pokładzie statków, zanim dotarliby do Teksasu. Gdy pozostałe tysiące zostaną skulone razem w Indian Point bez odpowiedniej żywności, schronienia lub warunków sanitarnych, cholera i czerwonka z zanieczyszczonej wody pitnej (plus malaria, żółta febra, dur brzuszny i inne choroby przenoszone przez komary, które wyhodowały na pobliskich bagnach) wkrótce zabiją setki więcej.

BRAK SMAŻONY …

Meusebach robił, co w jego mocy, aby utrzymać osadników przy życiu, ponieważ coraz więcej z nich przybyło do Indian Point. W marcu wynajął wystarczającą liczbę wagonów, by przetransportować je w grupach do New Braunfels, a także do drugiej osady o nazwie Fredericksburg, którą założył jako drugą stację w odległości 60 mil od New Braunfels.

Kiedy nie organizował transportu, gramolił się po okolicy, wykupując zboże i bydło (na kredyt, ilekroć jest to możliwe), aby wyżywić osadników. W kwietniu udał się do Farmy Nassau, plantacji Adelsverein na wschód od New Braunfels, aby sprawdzić, czy wyhodowali jakiekolwiek rośliny, które mogłyby wyżywić osadników. Menedżerowie powiedzieli mu, że zasadzili bawełnę, uprawę gotówkową, zamiast płodów rolnych i nie mieli zapasów żywności. Zapadając na gorączkę, Meusebach spędził trzy miesiące na odbudowie w gospodarstwie Nassau, daleko od osadników, którzy go potrzebowali.

W DER MARZEC

Jeśli osadnicy, którzy przeżyli ciężkie zimowe miesiące w Indian Point, myśleli, że najgorsze minęło, gdy pociągi wagonów zaczęły się poruszać, ich ulga trwała tylko do maja, kiedy wybuchła wojna między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem, a rząd Stanów Zjednoczonych przywłaszczył sobie wszystkie wynajęte wozy do wysiłku wojennego.

Tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci wciąż tkwiło w Indian Point. Spośród nich około 500 zrezygnowało z walki i wróciło do Niemiec. Kolejnych 500 mężczyzn w wieku militarnym zaciągnęło się do amerykańskiej armii, by walczyć na wojnie, być może obliczając, że mieli większe szanse na przetrwanie na polu bitwy niż w rękach Adelsvereina. Taka ocena nie byłaby szeroka: teraz warunki w Indian Point były tak rozpaczliwe, że wielu osadników zdecydowało się przejść 165 mil do Nowego Braunfels zamiast pozostać dłużej tam, gdzie byli, czekając na powrót Meusebacha.

"To okazało się katastrofalne dla wielu, ponad 200 zginęło w drodze z narażenia, głodu i wyczerpania" - napisał historyk Moritz Tiling w swojej książce z 1913 roku, Historia niemieckiego żywiołu w Teksasie. "Bielące kości umarłych wszędzie oznaczały drogę śmierci, którą nieszczęśni ludzie przyjęli, a ci, którzy przybyli do Nowego Braunfels, a później do Fredericksburga, nosili wraz z nimi zarazki choroby, które wkrótce przerodziły się w straszliwą epidemię, w której ponad 1000 ludzie zmarli. "Więcej niż jedno współczesne sprawozdanie opisało, jak wielka liczba sępów podążała za wolno poruszającą się kolumną osadników," zaznaczając swój postęp z góry ".

LIST Z AMERYKI

W tych trudnych miesiącach Meusebach wysłał jeden raport po drugim do Adelsvereina w Niemczech, opisując sytuację i błagając o pieniądze, by powstrzymać osadników przed głodem. Jego prośby zostały zignorowane. Kiedy w końcu udało mu się dotrzeć do Galveston, polecił agentowi Adelsverein, by wysłał kolejny raport do Niemiec … tylko tym razem do niemieckich gazet, a nie do Adelsvereina, w nadziei, że gazety uświadomią niemieckiej opinii publicznej los osadników.

To wystarczyło. Latem 1846 roku, gdy gazety zaczęły szczegółowo opisywać, w jaki sposób Adelsverein zostawił osieroconych osadników, by głodować w Teksasie, Towarzystwo zarabia kolejne 60 000 $ i wysyła je do Meusebach. Pieniądze nie dotarły do Nowego Braunfels do września, kiedy to setki osadników zmarło z głodu, ekspozycji i chorób.

NA DER MEND

Dodanie 60 000 $ do 24 000 $, z których Meusebach zaczął, wciąż dorównywało 120 000 $, które uważał za konieczne, by zapewnić osadnikom, ale przynajmniej wystarczało, by powstrzymać ich od głodu. A przy dzisiejszych szacunkach, w których liczba ofiar śmiertelnych wynosiła 1600 osób, smutną prawdą było to, że Meusebach miał teraz o wiele mniej paszy do nakarmienia.

60 000 $ dało także Meusebachowi wystarczającą ilość pieniędzy na transport osadników wciąż w Indian Point do New Braunfels i Fredericksburg; do końca września 1846 r. wszyscy, którzy chcieli iść, zniknęli. Ci Niemcy, którzy pozostali w Indian Point, założyli miasto Indianola. (Zniszczony przez huragan w 1875 r. Indianola została odbudowana, a następnie zniszczona w 1886 r. W wyniku huraganu i pożaru, następnie miasto zostało opuszczone, a obecnie większość znajduje się pod wodą).

Zły rozgłos wywołany przez gazety i rozczarowanych osadników wracających do Niemiec pomógł także złagodzić kryzys, doprowadzając koniec nowo przybyłych do Indian Point.Ci osadnicy, którzy jeszcze nie opuścili Niemiec, odwołali swoje plany, a ci, którzy zatrzymali się w Galveston w drodze do Indian Point, nie chcieli iść dalej. Osiedlili się w Galveston i innych osiedlach i założyli własne wspólnoty, a nie mieli większych szans z Adelsvereinem.

KONIEC PODRÓŻY

W najgorszym momencie kryzysu udało się Meusebachowi zrobić coś, czego nikt jeszcze nie mógł skojarzyć z Adelsverein: w styczniu 1847 r. Wkroczył na stypendium Fisher-Miller. Zrobił to jako szef 45-osobowej ekspedycji na terytorium Komancz, gdzie zawarł pokój z szefami Comanchego i podpisał traktat, który otworzył ponad trzy miliony akrów ziemi do rozliczenia. Traktat był jednym z ostatnich aktów Meusebacha jako urzędnika Adelsvereina. Do czasu jego podpisania wysłał już list rezygnacyjny do Niemiec; wszedł w życie, gdy jego następca, człowiek o imieniu Hermann Speiss, przybył w lipcu 1847 roku.

Praca Speissa byłaby znacznie łatwiejsza niż praca Meusebacha. Znacznie krócej też, ponieważ niedługo po jego przybyciu Adelsverein wysłał wiadomość, że zbankrutowało i osadnicy byli sami.

ICH BIN EIN TEXAN

Adelsverein nie żył, podobnie jak idea Niemiec w Teksasie. Ale sami Niemcy ciągle przybywali, coraz liczniej i sami, zamiast sponsorować niekompetentnych, samozatrudnionych arystokratów. W 1850 r. W Teksasie mieszkało ponad 33 000 Niemców, co stanowi ponad jedną piątą białej populacji i jest jedną z największych grup etnicznych (po Latynosach).

Niemieccy imigranci raczej formowali własne społeczności niemieckojęzyczne, niż asymilowali się z ich sąsiadami mówiącymi po angielsku i hiszpańsku. Teksas był państwem niewolniczym: oddzielił się od Unii podczas wojny secesyjnej, a ponieważ Niemcy sprzeciwili się niewolnictwu, podczas wojny ucierpieli z rąk innych Teksańczyków. (Fredericksburg został objęty stanem wojennym). Nadużycie nasiliło determinację niemieckich Teksańczyków, aby zachować się i odmówić nauki angielskiego. Niewiele ich szkół uczyło angielskiego lub miało nauczycieli mówiących po angielsku aż do początku XX wieku.

Te wspólnoty mogą nadal mówić o swoim unikalnym dialekcie "Texas-German" dzisiaj, gdyby nie to, że Niemcy i Stany Zjednoczone były po przeciwnych stronach zarówno w czasie I wojny światowej (1914-18), jak i II wojny światowej (1941- 45). W latach wojny piętno bycia Niemcem było tak silne, że rodzice przestali mówić po niemiecku swoim dzieciom, a angielski zastąpił język ojczysty jako język nauczania w szkołach publicznych. Dzisiaj pozostaje mniej niż 6000 płynnych mówców z Teksasu i Niemiec. W 2001 roku University of Texas w Austin założył Texas German Dialect Project, aby udokumentować dialekt i nagrać ostatnie głośniki, zanim znikną na zawsze.

Zalecana: