Logo pl.emedicalblog.com

Kim był Czerwony Baron?

Kim był Czerwony Baron?
Kim był Czerwony Baron?

Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail

Wideo: Kim był Czerwony Baron?

Wideo: Kim był Czerwony Baron?
Wideo: Czerwony Baron - Manfred von Richthofen. Historia Bez Cenzury 2024, Kwiecień
Anonim
Było to sto lat temu, kiedy słynny niemiecki pilot myśliwski Manfred von Richthofen został śmiertelnie wystrzelony z nieba. Jednak jego przydomek - "Red Baron" - pozostaje częścią amerykańskiego wernakularnego. Snoopy, znany z komiksów Charlesa Schulza, w słynnych bitwach powietrznych na pokładzie jego budy nazywał się Czerwonym Baronem i często krzyczał "Curse you, Red Baron!". Filmy i piosenki przedstawiają niemieckiego bohatera wojennego. Nawet firma z branży spożywczej z Minnesoty przyłączyła swoje nazwisko i wizerunek, by sprzedawać mrożoną pizzę. Kim był Czerwony Baron? I dlaczego go obchodzimy, mimo że był on wrogiem Sił Sprzymierzonych, które, oprócz pewnej liczby niepotwierdzonych zabójstw, zestrzeliły potwierdzone 80 sojusznicze samoloty podczas I wojny światowej?
Było to sto lat temu, kiedy słynny niemiecki pilot myśliwski Manfred von Richthofen został śmiertelnie wystrzelony z nieba. Jednak jego przydomek - "Red Baron" - pozostaje częścią amerykańskiego wernakularnego. Snoopy, znany z komiksów Charlesa Schulza, w słynnych bitwach powietrznych na pokładzie jego budy nazywał się Czerwonym Baronem i często krzyczał "Curse you, Red Baron!". Filmy i piosenki przedstawiają niemieckiego bohatera wojennego. Nawet firma z branży spożywczej z Minnesoty przyłączyła swoje nazwisko i wizerunek, by sprzedawać mrożoną pizzę. Kim był Czerwony Baron? I dlaczego go obchodzimy, mimo że był on wrogiem Sił Sprzymierzonych, które, oprócz pewnej liczby niepotwierdzonych zabójstw, zestrzeliły potwierdzone 80 sojusznicze samoloty podczas I wojny światowej?

Urodzony 2 maja 1892 r. Manfred von Albrecht Freiherr von Richthofen był synem oficera armii zawodowej w wybitnej pruskiej rodzinie. W pierwszej dekadzie życia żył wygodnie jako arystokrata, uprawiając sport i polując. Ale w wieku 11 lat jego ojciec zmusił go i jego brata do zapisania się do Instytutu Kadetów w Wahlstatt. Autobiografia Richthofena z 1917 roku pokazuje, że nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy. "Jako mały chłopiec w wieku 11 lat wszedłem do korpusu kadetów. Nie byłem szczególnie chętny, aby zostać Kadetem, ale mój ojciec tego chciał. Więc moje życzenia nie zostały skonsultowane."

Idzie dalej,

Trudno mi było znieść ścisłą dyscyplinę i utrzymać porządek. Nie bardzo przejmowałem się otrzymanymi instrukcjami. Nigdy nie byłem dobry w nauce rzeczy. Zrobiłem wystarczająco dużo pracy, aby przejść. Moim zdaniem popełnienie błędu byłoby czymś więcej niż wystarczającym, więc pracowałem jak najmniej. Konsekwencją było to, że moi nauczyciele nie myśleli o mnie zbyt dużo. Z drugiej strony bardzo lubiłem sport, szczególnie lubiłem gimnastykę, piłkę nożną itp. Potrafiłem wykonywać wszystkie możliwe sztuczki na poziomym pasku. Otrzymałem różne nagrody od komendanta.

Poza tym, najwyraźniej lubił także "ryzykowne sztuczki", takie jak ryzykowanie życia i kończyny poprzez wspinanie się na słynną wieżę miasta. Jak można sobie wyobrazić, Richthofen wkrótce podzielił się na nieustraszonego i odważnego, reputację, którą utrzyma do końca życia.

Krótko przed swoimi 18. urodzinami został powołany na stanowisko oficera niemieckiej kawalerii.

28 czerwca 1914 r. Słowiański nacjonalista urodzony w Bośni, Gawrilo Princip, protestując przeciwko integracji swojego kraju z Austro-Węgrami, zamordował następcę tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Wbrew powszechnemu przekonaniu, nikt naprawdę nie przejmował się faktycznym zamachem (nawet sam Cesarz, który nie był nieśmiały z powodu jego opinii, że to dobrze, że ten szczególny spadkobierca został zabity), ale był to świetny pretekst do płacenia szybka wojna na ziemi, w wyniku czego świat stał się jednym z najbardziej zabójczych konfliktów w historii.

Jako 22-letni kawalerzysta Richthofen został wysłany na front wschodni i zachodni, gdzie służył głównie jako posłaniec. Wkrótce stało się jasne, że w czasach wojny w okopach i zaawansowanej broni kawalerzyści nie byli już zbyt użyteczni i stanowili łatwy cel dla wroga. Richthofen wysiadł z konia i był zwykle używany do znajdowania operatorów telefonicznych i pomagania armii w transferze dostaw.

Nie był z tego zadowolony i poprosił o przeniesienie do niemieckiej służby lotniczej. W swojej autobiografii napisał, że wysłał uprzejmy list do Generalnego Dowództwa, który złożył tę prośbę, ale "złe języki mówią, że powiedziałem mu:" Moja droga Ekscelencjo! Nie poszedłem na wojnę, by zbierać sery i jajka, ale w innym celu."

Cokolwiek rzeczywiście powiedział, prośba Richthofena została spełniona.

Po przejściu w charakterze obserwatora podczas lotów Richthofen awansował na pilota. Jednak jego pierwszy samodzielny lot nie udał się dobrze. W wielkiej lekcji dla nas wszystkich ten człowiek, którego nazwisko wkrótce stało się synonimem "Latającego asa", rozbił się.

Pewnego pięknego wieczoru mój nauczyciel, Zeumer, powiedział mi: "A teraz idź i polataj samemu." Muszę powiedzieć, że miałem ochotę odpowiedzieć "Obawiam się" Ale to jest słowo, którego nigdy nie powinien używać człowiek, który broni swojego kraju. Dlatego, czy mi się to podobało, czy nie, musiałem to jak najlepiej wykorzystać i dostać się do mojej maszyny.

Zeumer wyjaśnił mi jeszcze raz każdy ruch w teorii. Ledwo słuchałem jego wyjaśnień, ponieważ byłem głęboko przekonany, że powinienem zapomnieć o połowie tego, co mi powiedział.

Uruchomiłem maszynę. Samolot jechał z określoną prędkością i nie mogłem nie zauważyć, że faktycznie lecę. W końcu nie czułem się bojaźliwy, ale raczej uszczęśliwiony. Nic mnie nie obchodziło. Nie powinienem był się bać bez względu na to, co się stało. Z pogardą śmierci zrobiłem duży łuk w lewo … Teraz nadeszła najtrudniejsza rzecz, lądowanie. Pamiętałem dokładnie, jakie ruchy musiałem wykonać. Postępowałem mechanicznie, a maszyna poruszała się zupełnie inaczej niż się spodziewałem. Straciłem równowagę, wykonałem kilka złych ruchów, stanąłem na głowie i udało mi się przekonwertować mój samolot na poobijany szkolny autobus. Byłem bardzo smutny … i musiałem cierpieć z powodu dowcipów innych ludzi.

Latanie poszło mu o wiele lepiej.Tak jak wtedy, gdy był młodszy, Richthofen zyskał reputację ryzykownych manewrów - jak latanie w burzę z rozkazami swoich dowódców. Jego śmiałość znów zwróciła uwagę przełożonych. W 1916 roku najlepszy niemiecki lotnik, Oswald Boelcke, wybrał Richthofena na nową eskadrę lotnictwa, którą stworzył - Jasta 2.

Richthofen był zarozumiałym uczniem, ale nie zawiódł. We wrześniu 1916 roku otrzymał pierwsze potwierdzone zabicie, kiedy zestrzelił brytyjski samolot na francuskiej wsi. Napisał później Richthofena o tym wydarzeniu "Byłem ożywiony jedną myślą:" Człowiek przede mną musi zejść, cokolwiek się stanie. "… Robię krótką serię strzałów moim karabinem maszynowym. Podszedłem tak blisko, że bałem się, że mogę rzucić się na Anglika. Nagle prawie krzyknąłem z radości, że śmigło maszyny wroga przestało się obracać. Rozstrzelałem jego silnik na kawałki.

Odtąd jego pewność siebie i reputacja rosły. Po śmierci swojego mentora Boelcke (z powodu przypadkowej kolizji powietrznej z innym niemieckim samolotem), Richthofen przyjął pelerynę czołowego niemieckiego asa.

Podczas zdobywania zabójstw, Richthofen nabrał trochę chorobliwej tradycji. Na przykład, dla każdego samolotu, który zestrzelił, kazał berlińskiemu jubilerowi zrobić mały srebrny puchar. Jednak po 60 latach jubiler musiał powiedzieć mu, że nie może już ich zrobić z powodu srebrnego niedoboru. Miał też zwyczaj podążania za swymi ofiarami, kiedy tylko było to możliwe, i zbierania jakiejś pamiątki z ich całego samolotu lub martwego ciała. Odnosząc się do jednego ze swoich wczesnych zabójstw, stwierdza:

Mój przeciwnik upadł, przeleciał przez głowę, 150 stóp za naszą linią. Jego karabin maszynowy został wykopany z ziemi i ozdabia wejście do mojego mieszkania.

W krótkim czasie jego dom został ozdobiony kawałkami śmigieł, kompasów, pistoletów i numerów seryjnych tkanin oderwanych od mundurów. Miał nawet żyrandol wykonany z silnika Francuza, którego zabił. "Z sufitu mojej ziemianki wisi lampa, którą zrobiłem z silnika samolotu … Zamontowałem małe żarówki w cylindrach; i jeśli leżę w nocy w nocy i zostawiam płonące światło, jego blask odbija się w suficie, a Bóg wie, że efekt jest groteskowy i dziwny ".

W styczniu 1917 roku przekazano mu dowództwo nad własną eskadrą, Jasta 11. Z okazji uroczystości namalował swojego Albatrosa D.III charakterystyczną, przyciągającą wzrok czerwień. Wkrótce dowiedział się, że ta jasna kolorystyka ma pożądany efekt jako rodzaj karty telefonicznej, jak stwierdza po spotkaniu z parą Anglików:

Poczułem jakąś ludzką litość dla mojego przeciwnika i postanowiłem nie spowodować upadku, ale tylko zmusić go do lądowania. Zrobiłem to szczególnie dlatego, że miałem wrażenie, że mój przeciwnik został ranny, ponieważ nie oddał ani jednego strzału.

Kiedy dotarłem na wysokość około 1500 metrów, kłopoty z silnikiem zmusiły mnie do lądowania bez wykonywania żadnych zakrętów. Wynik był bardzo komiczny. Mój wróg ze swoją płonącą maszyną wylądował gładko, a ja, jego zwycięzca, zstąpiłem obok niego w drut kolczasty naszych okopów, a moja maszyna przewróciła się.

Dwaj Anglicy, którzy nie byli zaskoczeni moim upadkiem, powitali mnie jak sportowców. Jak wspomniano wcześniej, nie oddali strzału i nie mogli zrozumieć, dlaczego tak nieudolnie lądowałem. Byli pierwszymi dwoma Anglikami, których sprowadziłem żywcem. W związku z tym miałem przyjemność rozmawiać z nimi. Zapytałem ich, czy wcześniej widzieli moją maszynę w powietrzu, a jeden z nich odpowiedział: "Och, tak. Znam twoją maszynę bardzo dobrze. Nazywamy to "Le Petit Rouge" ("The Little Red").

Kwiecień 1917 roku stał się znany sojuszniczym siłom jako "krwawa kwietniowa" w dużej mierze dzięki elitarnej eskadrze Czerwonej Baron, która osiągnęła zdumiewające 89 zwycięstw, co stanowiło jedną trzecią strat Królewskiego Latającego Korpusu w tym miesiącu. Warto również zauważyć, że "Czerwony Baron" był odpowiedzialny za 21 z tych potwierdzonych zabójstw tylko w tym jednym miesiącu.

Latem 1917 r. Richthofen osiągnął szczyt swojej celebryty jako dowódca eskadry elitarnej jednostki, z której wszystkie miały jaskrawe pomalowane płaszczyzny. Z tego powodu grupa zyskała przydomek "Latający Cyrk". Stał się potężnym symbolem dla Niemców, będącym doskonałym przykładem idealnego żołnierza.

Na nieszczęście dla niego, w lipcu tego roku Richthofen został ciężko ranny, gdy ślimak uderzył się w jego głowę i spowodował pęknięcie czaszki. Był w stanie wylądować swoim samolotem na przyjaznym terytorium, ale obawiano się, że jest bliski śmierci, a obrażenia wkrótce wymagały wielu operacji. Jednak trzy tygodnie później powrócił do latania na polecenie lekarzy, ale tym razem w zaawansowanym triodzie Fokkera Dr.1, samolotu, który najczęściej kojarzy się z "Czerwonym Baronem", pomimo faktu, że zrobił on tylko ostatni kilka jego zabójstw w tym samolocie.

20 kwietnia 1918 r. Otrzymał on swoje 80. i ostatnie zabójstwo, kiedy zestrzelił brytyjskiego Sopwith Camel. W tym momencie jednak, jak wielu innych żołnierzy po obu stronach, Richthofen stracił upodobanie do wojny. Poza opisami przyjaciół i rodziny na temat jego zmienionej postawy, patrząc na wspomniany żyrandol wykonany z silnika wroga, Red Baron napisał:

Kiedy tak kłamie, mam dużo do myślenia … Teraz bitwa, która rozgrywa się na wszystkich frontach, stała się naprawdę poważna; nic nie pozostało z "świeżej, wesołej wojny", jak na początku nazywali nasze działania. Teraz musimy stawić czoła najbardziej desperackiej sytuacji, aby wróg nie włamał się do naszej ziemi.W związku z tym mam nieprzyjemne uczucie, że opinia publiczna została wystawiona na działanie innego Richthofena, a nie prawdziwego mnie. Kiedy czytam książkę, uśmiecham się zuchwalstwem. Nie mam już takiego zuchwałego uczucia. Nie dlatego, że się boję, chociaż śmierć może mieć rację na mojej szyi i często o tym myślę.

Wyższy autorytet zasugerował, że powinienem rzucić lot, zanim dogoni mnie. Ale powinienem pogardzić, jeśli teraz, gdy jestem sławny i mocno udekorowany, zgodziłem się żyć jako emeryt z mojego honoru, zachowując moje cenne życie dla narodu, podczas gdy każdy biedny człowiek w okopach, który wykonuje swój obowiązek nie mniej niż ja robię, muszę to wystawić. Po każdej bitwie powietrznej czuję się okropnie, prawdopodobnie efekt rany głowy. Kiedy znów postawię stopę na ziemi, wycofuję się do mojej kwatery i nie chcę nikogo widzieć ani słyszeć. Myślę o wojnie tak jak jest naprawdę, nie "z hurra i rykiem", jak to sobie wyobrażają ludzie w domu; jest o wiele poważniejszy, gorzki.

Sto lat później wciąż nie ma ostatecznego wniosku, w jaki sposób zabito "Czerwonego Barona". Rankiem 21 kwietnia "Latający Cyrk" zaangażował grupę alianckich myśliwców lecących nisko nad północną Francją. Omawiana wysokość była znacząca, ponieważ znajdowała się wystarczająco blisko ziemi dla australijskich i kanadyjskich strzelców na dole, aby dołączyć do walki.

Ciekawe, że Richthofen zdecydował się zaangażować w taką bitwę, w której wziąłby ogień nie tylko z samoloty, ale także z wielu wrogów poniżej; znany jest z tego, że bronił swoich podwładnych przed tak generalnie niepotrzebnym ryzykiem. Niektórzy spekulują na ten temat, że po prostu nie zdawał sobie sprawy, że początkowo był za liniami wroga, a więc może nie wiedział, że żołnierze na ziemi będą do niego strzelali.

W każdym razie decyzja o zaangażowaniu kosztowała go życie. Podczas bitwy Richthofen został trafiony w tors, ostatecznie powodując uszkodzenie jego płuc i serca.

Jeśli chodzi o to, kto oddał strzał, do dnia dzisiejszego Royal Air Force (RAF) oficjalnie przyznaje kanadyjskiemu kapitanowi Arthurowi Roy'emu Brownowi za zabicie Czerwonego Barona. Jednak warto zauważyć, że kapitan Brown leciał nad i nieco w lewo za Richthofenem, kiedy rzekomo oddał śmiertelny strzał, ale kula przebijająca jego ciało weszła prawą pachą i wyszła przez lewą górną część klatki piersiowej. Spekuluje się, że strzał musi pochodzić od jednego z karabinów maszynowych poniżej.

Jak można sobie wyobrazić, wielu ludzi było gotowych wziąć na siebie kredyt za ostateczne pokonanie prawdopodobnie największego asa z obu stron podczas I Wojny Światowej, więc ustalenie, kto faktycznie wystrzelił, jest dziś wysiłkiem daremnym, biorąc pod uwagę wszystkie sprzeczne rachunki.

Ktokolwiek go zabił, 25-letni Czerwony Baron zdołał wylądować na polu buraków w dolinie Somme, gdzie zmarł kilka chwil później.

Najbardziej zadziwiające było to, że gdy Czerwony Baron był wrogiem, został potraktowany przez wojska alianckie jako bohater. Odkąd przybył na terytorium aliantów, Brytyjczycy i Australijczycy musieli go pochować. I tak się stało, gdy na jego pogrzebie wzięły udział setki żołnierzy, którzy chcieli oddać hołd człowiekowi, który zabił tak wielu towarzyszy broni.
Najbardziej zadziwiające było to, że gdy Czerwony Baron był wrogiem, został potraktowany przez wojska alianckie jako bohater. Odkąd przybył na terytorium aliantów, Brytyjczycy i Australijczycy musieli go pochować. I tak się stało, gdy na jego pogrzebie wzięły udział setki żołnierzy, którzy chcieli oddać hołd człowiekowi, który zabił tak wielu towarzyszy broni.

Ostatecznie Richthofen został pochowany w północnej Francji "z pełnymi honorami wojskowymi, w tym warta honorowa i sześć Królewskich Korpusów Latających jako opiekunów. Żołnierze z różnych eskadr sprzymierzonych w okolicy również złożyli wieńce, by leżeć na jego grobie, w tym na napisie "Do naszego szarmanccy i godny wróg".

Warto również zauważyć, że po pogrzebie miejscowi nie wzięli sobie łask do honorów przekazanych Richthofenowi, a francuscy wieśniacy bezcześciali grób i niszczyli go krzyżem. W odpowiedzi jedna z eskadr sprzymierzonych zrobiła nowy krzyż, aby umieścić go na grobie. Ponadto jeden kapitan Roderick Ross stwierdził:

W tym samym czasie generał Sir John Monash wysłał burmistrza Villers-Bocage, w którym mieściła się kwatera główna Korpusu Australijskiego, i powiedział mu, że był zdegustowany tym, co zrobili i że gdyby coś takiego się powtórzyło, rozważ usunięcie jego głównej siedziby. To miało pożądany efekt.

Poza czczeniem człowieka, którego uważali za godną polecenia, należało rozważyć tutaj element propagandowy; była to okazja, by pokazać Niemcom, że ich wrogowie byli rycerscy, a nie spragnieni krwi dzikusy, że tak wiele kampanii propagandowych (po obu stronach konfliktu) szerzyło się wokół ich wrogów. Rzeczywiście, fotografie ciała i pogrzebu zostały wkrótce porzucone na stanowiskach niemieckich, aby udowodnić, że Richthofen rzeczywiście nie żyje i pokazać szacunek, jaki okazali mu sojusznicy.

Ostatecznie jednak Francuzi przeniosą ciało barona, a później, w roku 1925, brat Richthofena zabrał ciało i sprowadził je z powrotem do Niemiec. Pozostałości Czerwonego Barona znajdują się obecnie w grobowcu w Wiesbaden w Niemczech.

Fakt premiowy:

Najbardziej potwierdzone zabójstwa sprzymierzonego lotnika w czasie I wojny światowej, Francuza René Foncka, były pięć za Czerwonym Baronem w wieku 75 lat. Kolejnym był kanadyjski Billy Bishop z 72 i Mick Mannock z 61.

Zalecana: