Logo pl.emedicalblog.com

Pierwsza osoba, która umrze w katastrofie samolotu

Pierwsza osoba, która umrze w katastrofie samolotu
Pierwsza osoba, która umrze w katastrofie samolotu

Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail

Wideo: Pierwsza osoba, która umrze w katastrofie samolotu

Wideo: Pierwsza osoba, która umrze w katastrofie samolotu
Wideo: To była najtragiczniejsza katastrofa lotnicza na świecie [Katastrofa w przestworzach] 2024, Marsz
Anonim
W poniedziałek, 14 grudnia 1903 roku, bracia Wright wzięli Wright Flyer podczas pierwszej próby latania. Samolot "leciał" tylko przez kilka sekund, zatrzymując się, gdy Wilbur zatrzymał się zbyt gwałtownie, gdy tylko samolot był w powietrzu.
W poniedziałek, 14 grudnia 1903 roku, bracia Wright wzięli Wright Flyer podczas pierwszej próby latania. Samolot "leciał" tylko przez kilka sekund, zatrzymując się, gdy Wilbur zatrzymał się zbyt gwałtownie, gdy tylko samolot był w powietrzu.

Trzy dni później, po naprawieniu szkód wyrządzonych jednostce, Orville przyjął swoją kontrolę i osiągnął nieco bardziej udany lot, choć zbyt nie docenił czułości windy, co spowodowało, że leciał w coś o sinusoidalnym wzorze przed awarią. Jednak przed "lądowaniem" udało mu się latać samolotem przez około 12 sekund i odległość około 120 stóp.

Po drobnych naprawach obaj wykonali najdłuższy lot trwający 59 sekund i obejmujący 852 stopy. Niestety, lot Flyer został uszkodzony po tym locie. Zanim dwójka zdołała go naprawić na przyszłe loty, pojawił się podmuch wiatru i obalił statek, niszcząc go poza natychmiastową naprawą (chociaż wiele lat później został w większości naprawiony do eksponowania w muzeach).

Niezależnie od tego, czy były to pierwsze obsługiwane, obsługiwane loty, to debata. Wiele osób wcześniej rozwinęło odnoszące sukcesy szybowce (w tym bracia Wright), niektóre opracowały udane motoreduktory (choć nie obsadzone załogą), a jest kilka innych z dość wiarygodnymi historiami, które twierdzą, że stworzyły i pilotowały załogowe, napędzane samoloty przed Wrightem. bracia.

Bez względu na to, czy byli pierwszymi, czy nie, tym, co odróżniało braci Wright od wielu innych pretendentów tego dnia, było to, że ich jednostki były nie tylko napędzane i zdolne do dźwigania człowieka, ale także w pełni kontrolowane, a trzyosiowe System, który opracowali, aby to osiągnąć, nie różni się zbytnio od sposobu, w jaki dzisiaj kontrolowane są samoloty.

Co do Flyera II, był mniej więcej taki sam jak Flyer I, z wyjątkiem tego, że był wyposażony w mocniejszy silnik i wykonany z innego rodzaju drewna. Ten lot odbył się 105 razy, a bracia byli w stanie osiągnąć czas lotu nawet pięć minut, często pokazując swój innowacyjny system sterowania przez latanie w pełnych kółkach. Dzięki Flyerowi III zrobili jeszcze więcej, w tym jeden lot, w którym Wilbur latał 39 minutami w linii prostej na łączną odległość dwudziestu czterech kilometrów 5 października 1905 roku.

W 1908 roku, pięć lat po tym, jak odbyli legendarny lot mechaniczny, bracia Wright podróżowali po całych Stanach Zjednoczonych i Europie, demonstrując swoją bajeczną maszynę latającą i biorąc udział w demonstracjach na różnych ludziach. Wszystko poszło dobrze - do września tego roku. Wtedy właśnie Orville Wright demonstrował swoją maszynę w Fort Myers w Wirginii. W tym czasie armia amerykańska była zainteresowana zakupem samolotów od braci Wright. Zadaniem młodszego brata Wrighta było pokazanie, jak bezpieczny i praktyczny jest ich samolot.

10 września wziął ze sobą porucznika Franka D. Lahma podczas lotu. Dwa dni później Orville poleciał Major George O. Squier przez 9 minut. Te pierwsze dwa loty poszły łódką, ale następna była katastrofą.

17 września 1908 roku Orville Wright wziął 26-letniego porucznika Thomasa Selfridge'a na kolejną demonstrację. Wiwatujący tłum około 2000 osób zebrał się, by być świadkiem lotu. Selfridge pomachał do tłumu, gdy samolot wystartował.
17 września 1908 roku Orville Wright wziął 26-letniego porucznika Thomasa Selfridge'a na kolejną demonstrację. Wiwatujący tłum około 2000 osób zebrał się, by być świadkiem lotu. Selfridge pomachał do tłumu, gdy samolot wystartował.

Wright przeleciał kilka okrążeń nad terenem parady na wysokości około 150 stóp bez incydentów, ale potem doszło do katastrofy. Według jego własnych słów,

W czwartej rundzie, wszystko z pozoru działające znacznie lepiej i płynniej niż jakikolwiek poprzedni lot, zacząłem na większym torze z mniej ostrymi zakrętami. Po pierwszym powolnym skręcie zaczęły się kłopoty. … Spieszne spojrzenie za plecami nie ujawniło niczego złego, ale postanowiłem odłączyć moc i zejść, gdy tylko maszyna będzie mogła stanąć twarzą w kierunku, w którym można wykonać lądowanie. Ta decyzja była prawie nieosiągnięta, w rzeczywistości przypuszczam, że nie trwało to dłużej niż dwie lub trzy sekundy od chwili, gdy pierwsze krany zostały usłyszane, aż dwa duże uderzenia, które spowodowały straszliwe trzęsienie maszyny, pokazały, że coś się zepsuło. … Maszyna nagle skręciła w prawo i natychmiast wyłączyłem zasilanie. Szybko jak błyskawica, maszyna została odrzucona z przodu i ruszyła prosto na ziemię. Nasz kurs na 50 stóp był w kilku stopniach prostopadłych. Porucznik Selfridge do tej pory nie wypowiedział ani słowa, choć szybko rzucił okiem, kiedy śmigło złamało się raz czy dwa, by spojrzeć mi w twarz, najwidoczniej po to, by zobaczyć, co sądzę o tej sytuacji. Ale kiedy maszyna skierowała głowę na ziemię, wykrzyknął: Och! Och! - prawie niesłyszalnym głosem.

W normalnych okolicznościach Orville mógł po prostu wślizgnąć się do samolotu, ale niestety złamane śmigło uderzyło w drut, który podpierał pionowy ster, co spowodowało nagłe nurkowanie w nosie. Wilburowi udało się w końcu odzyskać pewną pozorną kontrolę, ale nie był w stanie normalnie wylądować samolotem, najpierw uderzając w ziemię i wyrzucając dwóch pasażerów do przodu w wraku. Niestety, w tym przypadku Selfridge uderzył głową o drewnianą ramę samolotu, łamiąc mu czaszkę.

Para została wkrótce wydobyta z wraku i cudownie oboje nadal żyli, choć trochę zakrwawieni. Ale podczas gdy Orville wciąż był przytomny, Selfridge nie był.Obaj mężczyźni zostali przewiezieni do pobliskiego szpitala na noszach, a Selfridge szybko operowano. Mimo to nie udało mu się, a oficjalna przyczyna śmierci została wymieniona jako powikłanie z powodu złamania czaszki.
Para została wkrótce wydobyta z wraku i cudownie oboje nadal żyli, choć trochę zakrwawieni. Ale podczas gdy Orville wciąż był przytomny, Selfridge nie był.Obaj mężczyźni zostali przewiezieni do pobliskiego szpitala na noszach, a Selfridge szybko operowano. Mimo to nie udało mu się, a oficjalna przyczyna śmierci została wymieniona jako powikłanie z powodu złamania czaszki.

Tak więc Thomas Selfridge zdobył wątpliwy zaszczyt bycia pierwszą osobą, która zginęła w katastrofie lotniczej. Następnie został pochowany z wojskowymi honorami na Narodowym Cmentarzu w Arlington (który, nawiasem mówiąc, ma zaskakująco fascynującą historię).

Powszechnie uważa się, że gdyby nosił hełm, prawdopodobnie przeżyłby katastrofę, ponieważ pozostałe obrażenia, mimo że nietrywialne, nie były uważane za zagrożenie życia. Z powodu jego śmierci, kiedy armia zaczęła wysyłać pilotów w samoloty, wymagali oni, aby nosili grube nakrycia głowy dla ochrony.

Co do Orville, uniknął śmierci, ale miał złamaną lewą nogę, złamane i zwichnięte biodro, kilka połamanych żeber, skaleczeń na głowie i siniaki na całym ciele. Po około półtora miesiąca w szpitalu został zwolniony 31 października. Chociaż miał iść i znowu latać, przez resztę swojego życia cierpiał z powodu bólu złamań w biodrze, który okazał się długi.

Podczas gdy jego brat, Wilbur, zmarł zaledwie cztery lata po tym incydencie, w 1912 r. Orville dotrwał do roku 1948, dostając szansę, by przemysł lotniczy odszedł od kilku mechaników rowerowych na pustym polu do formy transportu która zdominowała podróże długodystansowe i stała się niezbędna w rozmaitych wojskowych wyczynach, z których ostatnia nie cieszyła się Orville. Stwierdził po II wojnie światowej,

Odważyliśmy się mieć nadzieję, że wymyśliliśmy coś, co przyniosłoby trwały pokój na ziemi. Ale my byliśmy w błędzie … Nie, nie żałuję mojej roli w wynalezieniu samolotu, choć nikt nie mógł żałować więcej, niż zrobiłem zniszczenie, które spowodował. Czuję, że samolot jest taki sam jak ja w odniesieniu do ognia. To żałuję wszystkich straszliwych szkód spowodowanych przez ogień, ale myślę, że dla rasy ludzkiej jest dobre, że ktoś odkrył, jak rozpalić ogień i nauczyliśmy się, jak rozpalać tysiące ważnych zastosowań.

Zalecana: