Logo pl.emedicalblog.com

Trudne decyzje Roberta E. Lee

Trudne decyzje Roberta E. Lee
Trudne decyzje Roberta E. Lee

Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail

Wideo: Trudne decyzje Roberta E. Lee

Wideo: Trudne decyzje Roberta E. Lee
Wideo: Супергерой американского волейбола - Мэттью Андерсон // Нападай как PRO #18 2024, Kwiecień
Anonim
Image
Image

Jeśli spojrzysz wstecz na swoje życie, prawdopodobnie wskażesz czas lub dwa, w których podjęto trudną decyzję. Gdybyś wybrał inaczej, twój świat wyglądałby teraz inaczej. Tak było w przypadku generała konfederatów Roberta E. Lee (1807-70) - jednej z najbardziej dzielących postaci w historii Ameryki. Dla jego fanów Lee był bohaterem wojny secesyjnej - co tłumaczy, dlaczego na południu jest tyle dróg i szkół nazwanych jego imieniem. Ale dla jego krytyków, Lee był zdrajcą, który walczył o utrzymanie niewolnictwa legalnie. Okazuje się, że Lee był tak samo skonfliktowany jak jego spuścizna. Spójrzmy na życie Lee w zakresie niektórych z tych wyborów, aby przyjrzeć się wpływowi, jaki wywarli … i wciąż mamy.

DECYZJA 1: MATEMATYKA LUB MILITARNY?

Robert Edward Lee urodził się w 1807 roku w jednej z najbardziej zamożnych i szanowanych rodzin w Wirginii. Gdy miał 18 lat, złożył podanie do Akademii Wojskowej West Point w Nowym Jorku, czego wymagano od młodego człowieka o statusie społecznym. Ale pod koniec życia zwierzał się przyjacielowi, który uczęszczał do college'u wojskowego. Może wydawać się dziwnym komentarzem dla człowieka, który był czczony jako bohater wojenny, ale jako chłopiec interesował go matematyka, a nie żołnierz. Robert był inteligentnym dzieckiem i mógł się uczyć, aby zostać nauczycielem, architektem lub inżynierem. Ale był jeszcze jeden czynnik: niegdyś dumna nazwa rodziny została nadszarpnięta.

Dwa wieki wcześniej (kilka lat przed wylądowaniem Pielgrzymów na Plymouth Rock) Richard Lee I wyemigrował z Anglii, aby rozpocząć nowe życie w stanie Wirginia. To był pradziadek Roberta E. Lee. Dziadek Lee był pułkownikiem Henry'em Lee II, wybitnym politykiem z Wirginii. I ojciec Lee, Henry "Light Horse Harry" Lee III, walczył u boku Jerzego Waszyngtona w czasie wojny o niepodległość. W rzeczywistości, na pogrzebie Waszyngtonu w 1799 roku, to właśnie Harry Lee opisał zmarłego generała i prezydenta jako "pierwszego w stanie wojny, najpierw w pokoju, a najpierw w sercach swoich rodaków." Harry Lee zostałby gubernatorem Wirginii a następnie amerykański kongresman.

Ale sprawy pogorszyły się dla rodziny, gdy słabe finansowe nawyki Harry'ego i ryzykowne przedsięwzięcia biznesowe doprowadziły do bankructwa i rocznego pobytu w więzieniu dłużnika. Kilka lat później, podczas wojny 1812 roku, Harry został prawie pobity na śmierć po obronie przyjaciela, który był przeciwny wojnie. Uciekł do Indii Zachodnich, aby "uzdrowić", ale było bardziej prawdopodobne, że uniknie jego długów. Zmarł, zanim zdążył wrócić do domu.

CZCIJ OJCA

Po odejściu ojca i starszym bracie na Harvardzie Robertowi pozostawiono opiekę nad nieważną matką i pomoc w wychowaniu młodszego rodzeństwa. Jego matka wpoiła mu poczucie honoru, nie pozwalając mu zapomnieć, że urodził się w rodzinie, która wydała gubernatora, kongresmana USA, senatora USA, prokuratora generalnego USA i czterech sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości. Mimo to nazwa "Lee" nie miała znaczenia, które kiedyś zrobiła.

Jednym z powodów wniosku Lee do West Point było przywrócenie honoru jego rodzinie. (Inny powód: było znacznie taniej niż na Harvardzie). Prawie nie dostał się do niego z powodu reputacji ojca, ponieważ w tym momencie stał się znany przede wszystkim jako "człowiek, który kiedyś napisał George'a Washingtona złym czekiem." Ale Lee został przyjęty i właśnie tam zaczął się jego wzrost. Przykładowy student, Lee zarobił zero wad w ciągu swoich czterech lat, co jest prawie niespotykane w ścisłej akademii wojskowej. W 1829 roku, po ukończeniu drugiego roku w swojej klasie, jego wysokie oceny przyniosły mu stopień podporucznika w prestiżowym Armii Korpusu Inżynierów. Później poślubił Mary Custis, prawnuczkę Marthy Washington. Samo to przyczyniło się do przywrócenia imienia Lee.

W latach 30. i na początku lat 40., kiedy Stany Zjednoczone były w pokoju, Lee miał okazję wykorzystać swoje umiejętności matematyczne, wzmacniając granice państw. Jako inżynier armii amerykańskiej, pomógł w mapowaniu linii między Ohio i Michigan, i był częścią zespołu, który przekierował rzekę Mississippi z powrotem w kierunku St. Louis.

MEANWHILE, IN TEXAS

Kilka lat później Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny z Meksykiem w sprawie aneksji Teksasu. Lee, obecnie kapitan, został wysłany tam w 1847 roku, aby mapować trasy w trudnym terenie, z którego amerykańscy żołnierze mogliby skorzystać, by zyskać przewagę nad Meksykanami. Jego taktyczna sprawność doprowadziła bezpośrednio do wygrania kilku kluczowych zwycięstw … i ostatecznie wojny. I postawił Lee na mapie jako wschodząca gwiazda w amerykańskiej armii. Jego dowódca, generał Winfield Scott, nazwał go "najwspanialszym żołnierzem, jakiego spotkałem na polu".

Kiedy Lee wygłaszał przemówienie do żołnierzy podczas wojny meksykańsko-amerykańskiej, jednym z obecnych żołnierzy był Ulysses S. Grant, który podziwiał Lee. Gdy wojna się skończyła, obaj mężczyźni poszli swoimi oddzielnymi drogami, po obu stronach linii Mason-Dixon (która biegła między Virginią i Marylandem, i dzieliła naród między Północą a Południem). Nie znali ich życia, a ich zapisy były na zawsze związane.

DECYZJA 2: PRZECHWYCIĆ BRĄZ, CZY CZEKAĆ?

W 1859 roku podpułkownik Robert E. Lee i oddział marines zostali wysłani do Harpers Ferry w Wirginii, aby zapobiec powstaniu niewolników. Grupa 21 abolicjonistów prowadzona przez 58-letniego białego północnowłosego Johna Browna przejęła wojskowy arsenał. Ich misja: uwolnić każdego niewolnika i zabić porywaczy, jeśli musieli (co oni już zrobili przy kilku okazjach). W Harpers Ferry Brown i jego ludzie schwytali kilku mieszczan, w tym pradziadka George'a Washingtona, i trzymali ich jako zakładników. Kiedy przybył Lee, jego głównym celem było złapanie Browna, ale był tam także, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim mieszczuchom, czarnym lub białym, którzy odmówili współpracy z Brownem. Po napiętym kontakcie Lee wysłał jednego ze swoich dowódców, aby zbliżył się do arsenału z białą flagą. Brownowi powiedziano, że jeśli się podda, żadne z jego życia nie zostanie utracone

"Nie," odpowiedział Brown, "Wolę umrzeć tutaj".

To spowodowało, że Lee podjął następną ważną decyzję: czy powinien wysłać swoich ludzi, by złapać siłą, a może nawet zabić Browna - którego opisał jako "szaleńca" - ale czyniąc to, być może uczyni z Browna męczennika na Północy, który dalej dzieli już podzielony naród? A może Lee powinien odciąć zaopatrzenie Browna i czekać na niego z nadzieją, że bunt się skończy? Lee zdecydował się wysłać wojska. Złapali Browna po krwawej strzelaninie, w której zginęło kilka osób - w tym dwóch synów Browna - ale bez zakładników.

John Brown został skazany za morderstwo, spisek w celu podżegania do niewolnictwa i zdrady przeciwko Commonwealth of Virginia. Został powieszony za swoje zbrodnie. Tak, jak obawiał się Lee, śmierć Browna stała się wezwaniem do Północy, choć był oczerniany jako morderca i terrorysta na Południu. Kiedy Abraham Lincoln został wybrany na prezydenta rok później na platformie antyspołecznej (bez wygranej jednego stanu poniżej linii Mason-Dixon), wielu na południu zobaczyło to jako ostatnią kroplę. Niewolnictwo było zakazane w północnych stanach przez kilka dziesięcioleci, a większość Południowców nie widziała innego wyjścia, jak walczyć z "północną agresją" lub stracić życie. Wojna nadchodziła.

DECYZJA 3: KTÓRE BOCZNE POWINNY BYĆ WALCZĄCE?

Następnie przyszła najtrudniejsza decyzja życia Lee. Był dumnym Amerykaninem i dumnym Virginianinem. Dziś przyjmuje się, że rząd federalny jest odpowiedzialny za ustalanie narodowej agendy w zakresie prawa, podatków, edukacji i innych. W XIX wieku Washington D.C. miał o wiele mniej bezpośredni nadzór nad życiem ludzi. Państwa stworzyły własne prawa, w tym prawa dotyczące niewolnictwa. Jak większość Amerykanów swojego pokolenia, lojalność Lee sprowadzała się do jego państwa, a jego kraj po raz drugi.

To nie znaczy, że nie był zaniepokojony, gdy kilka stanów południowych - Południowa Karolina, Alabama, Georgia, Teksas i Luizjana - wyłączyło się z Unii po wyborze Lincolna. Lee obawiał się, że przywódcy Wirginii pójdą w jego ślady i pomyślał, że to duża przesada w stosunku do problemu, stwierdzając: "Nie wierzę w secesję jako prawo konstytucyjne, ani też nie ma wystarczających powodów do rewolucji".

Ale po tym, jak prawodawcy Virginii głosowali w wąskim marginesie, by oderwać się w kwietniu 1861 r. I dołączyć do nowo utworzonych Konfederatów Ameryki, Lee nagle znalazł się jako człowiek bez kraju. Nie chciał walczyć po żadnej ze stron. Szukał rady generała Scotta, dyrektora Departamentu Wojny Konfederacji. Rada Scotta: "Nie możesz siedzieć na wojnie". Sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy Prezydent Lincoln, wielbiciel Lee, zaoferował mu szansę poprowadzenia armii Unii podczas wojny. Lee musiał się nad tym zastanowić przez kilka dni. Ostatecznie zwierzał się,

Spoglądam na secesję jako anarchię … Gdybym posiadał cztery miliony niewolników na Południu, poświęciłbym je wszystkie dla Unii, ale jak mam wyciągnąć mój miecz na Virginię, mój ojczysty stan?

POŚWIĘCAĆ SIĘ

Kiedy więc postanowił wybrać między Północą a Południem, Lee nie wybrał żadnego z nich. Wybrał Virginię. Rezygnując z oferty Lincolna, zrezygnował z mandatu w armii amerykańskiej po odbyciu służby z wyróżnieniem przez 32 lata. Kilka tygodni później Lee przyjął ofertę konfederackiego prezydenta Jeffersona Davisa, by służyć w armii Północnej Wirginii, pierwszej linii obrony przed inwazją żołnierzy Unii. W ciągu roku Lee będzie odpowiedzialny za całą armię konfederacką.

Miłośnicy historii mogą tylko spekulować, co by się stało, gdyby Lee zaakceptował ofertę Lincolna, ale trudno wyobrazić sobie gorszy los niż wojna, która zabiła ponad 620 000 osób. W swojej książce z 2014 roku Choroba w publicznym umyśle, historyk Thomas Fleming twierdzi, że wynik byłby znacznie lepszy:

Generał Lee pozostałby dowódcą armii Unii gotów zgasić wszelkie bunty. Umiejętnie mieszając swoje wojska, aby regimenty z południa i północy służyły w tych samych brygadach, wytworzyłby nowe poczucie braterstwa w słowie "Unia" i wokół niego. Pod koniec drugiej kadencji prezydenta Lincolna wydaje się bardziej niż prawdopodobne, że Amerykanie wybraliby Roberta E. Lee na jego następcę.

DECYZJA 4: NASTĘPUJĄC ZAMÓWIENIA, LUB POSTĘPUJCIE MÓJ SERCE?

Ale tak się nie stało, a cztery lata później Konfederacja niemal całkowicie przegrała wojnę domową. I Lee o tym wiedział.Po kilku wcześniejszych sukcesach w odepchnięciu wojsk najeźdźców - co przyniosło mu wiele szacunku po obu stronach - Lee stracił obie główne wypadki na Północ w bitwach Antietam i Gettysburg, dwóch z najbardziej krwawych z wojny.

Lee, teraz w jego połowie lat 50., cierpiał na problemy z sercem, które utrzymywały go przez kilka tygodni na uboczu. Po Gettysburgu próbował nawet zrezygnować ze swojej prowizji, ale prezydent Davis wyrzucił go z tego. Jednak mimo strat żołnierze Konfederacji wciąż mu się spoglądali. Czemu? W przeciwieństwie do wielu dowódców, którzy podróżowali ze sługami i spali na miękkich łóżkach, Lee postanowił być z żołnierzami, zarówno na polu walki, jak i poza nim. Lee biograf Peter S. Carmichael napisał, że żołnierze mieli nadzwyczajne zaufanie do swojego przywódcy, nadzwyczaj wysokie morale, przekonanie, że nie mogą być podbici. Ale jednocześnie była to armia, która była zużyta. Lee wypychał tych ludzi poza możliwości logistyczne tej armii.

W miarę, jak Południe wyczerpało dostawy, a wskaźnik opuszczenia wśród żołnierzy Konfederacji wzrósł, Lee zaproponował radykalny plan: przeszkolenie niewolników do walki. Pomysł się nie ułożył. "Propozycja uczynienia żołnierzy naszych niewolników jest najbardziej zgubnym pomysłem, który zasugerowano od początku wojny" - skarżył się gubernator Georgii Howell Cobb. "Dzień, w którym uczynisz ich żołnierzem, jest początkiem końca rewolucji. A jeśli niewolnicy wydają się dobrymi żołnierzami, to cała nasza teoria niewolnictwa jest zła."

Prezydent Davis zgodził się z Cobbem, a prośba Lee została odrzucona. Lee powiedział Davisowi, że pozostała tylko jedna opcja: poddanie się na północy, aby nie utracono życia z powodu przegranej sprawy.

Davis nie był jednak gotów się poddać. Nakazał Lee, aby kontynuował wojnę, stosując taktykę partyzancką - wysyłając małe oddziały do twierdz północnych, by walczyć, w razie potrzeby, wręcz. Wiedząc, że wojna partyzancka może trwać przez lata, Lee znalazł się w jeszcze innej trudnej sytuacji: czy powinien wykonywać rozkazy swojego naczelnego wodza, czy też robić to, co uważał za słuszne?

9 kwietnia 1865 roku, gdy jego wojska znacznie przewyższały liczebnie w mieście Appomattox Courthouse w stanie Wirginia, Lee wiedział, że nadszedł czas. "Przypuszczam, że nie ma dla mnie nic innego, jak pójść i zobaczyć się z generałem Grantem" - powiedział. "I wolę umrzeć tysiącem zgonów".

Dwaj generałowie odbyli oficjalną ceremonię, w której Lee poddał się, a wojna domowa dobiegła końca.

DECYZJA 5: ZATRZYMAĆ W POKÓJ, CZY PRACOWAĆ NA POKÓJ?

Kiedy Lee postanowił dostosować się do Davisa, a nie do Lincolna, skutecznie zrzekł się obywatelstwa amerykańskiego. Więc kiedy wojna się skończyła, był człowiekiem bez kraju. Nie mógł głosować, większość jego ziemi została zajęta podczas wojny (włączając w to jego dom, Custis-Lee Mansion, obecnie Narodowy Cmentarz w Arlington), i był prawie spłukany. Według pisarki z Karoliny Południowej Mary Chestnut w "Dziennikach wojny domowej", tuż po wojnie usłyszała, jak Lee mówi znajomemu, że "chciał tylko farmy w Wirginii - bez śmietanki i świeżego masła i smażonego kurczaka". Ale tak bardzo pragnął dla spokojnego życia, poczucie obowiązku Lee przywiodło go do Białego Domu, aby publicznie popierał Odbudowę. To uczyniło go, według uczonego z czasów wojny secesyjnej Emory Thomasem, "ikoną pojednania między Północą a Południem".

POWRÓT DO SZKOŁY

Ostatniego aktu Lee uratował szkołę. Washington College, znajdujący się w Lexington w stanie Wirginia, został po wojnie w strzępach. Pięć miesięcy po kapitulacji w sądzie Appomattox we wrześniu 1865 roku Lee otrzymał propozycję pracy jako prezes szkoły. Używanie jego imienia, które nadal było uświęcone na Południu, byłoby dobrodziejstwem dla każdej instytucji (i podobno odrzucił kilka innych, bardziej lukratywnych stanowisk, które mogłyby skapitalizować jego imię). Lee zgodził się przyjąć tę pracę - częściowo ze względu na jego szacunek dla George'a Washingtona, dla którego nazwano szkołę, ale także dlatego, że wierzył, że wykształcona ludność będzie mniej skłonna do prowadzenia wojny. "Dobrze, że wojna jest tak straszna" - powiedział kiedyś - "powinniśmy zbytnio ją lubić".

Pod przywództwem Lee, Washington College wyrósł z małej szkoły łacińskiej na uniwersytet, który oferował studentom (tylko białym mężczyznom w tym czasie) szansę na specjalizację w dziennikarstwie, inżynierii, finansach i prawie. Łączył ludzi ze sztukami wyzwolonymi, co było prawie niesłychane w tym czasie. Zwerbował nawet Północy, aby stać się częścią ciała studenckiego w jeszcze innym wysiłku, aby wyleczyć złamany naród. "Uczniowie uczciwie go czcili i głęboko obawiali się jego niezadowolenia" - napisał jeden z profesorów - "jednak tak miły, uprzejmy i delikatny był wobec tych wszystkich, którzy lubili się do niego zbliżać".

Szkoła, znana dziś jako Uniwersytet Waszyngtoński i Lee, wciąż ma się dobrze. Obecnie w pełni zintegrowana z kobietami i Afroamerykanami (mimo że proces ten zakończył się w latach 70.), szkoła stworzyła cztery sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych; 27 senatorów USA; 67 członków Izby Reprezentantów; 31 państwowych zarządców; laureat Nagrody Nobla; kilka nagród Pulitzera, Tony Award i Emmy Award; i wielu innych urzędników państwowych, sędziów, liderów biznesu, animatorów i sportowców. Z założenia uniwersytet przyjął rodzinne motto Lee: Non incautus futuri, co oznacza "Not Unpindful of the Future".

Ale Lee miał tylko szansę na krótką wizytę jako szkolny prezydent.W 1870 roku, zaledwie pięć lat po zakończeniu Wojny Secesyjnej, przeszedł udar i zmarł.

Dziedzictwo podzielone

Debata trwa do dziś: czy Robert E. Lee był bohaterem czy zdrajcą? Chociaż uważano go za bohatera wojennego na Południu, jego pokojowa promocja pojednania przyniosła mu uznanie na północy. Krótko po zakończeniu Wojny Secesyjnej Lee udzielił wywiadu New York Herald w którym potępił zamordowanie prezydenta Lincolna jako "godnego ubolewania", powiedział, że "ucieszył się" pod koniec niewolnictwa i odnosił się do Północy i Południa jako "my". Zwiastować pochwalił wysiłki Lee, by ponownie zjednoczyć naród: "Tutaj na północy uznaliśmy go za jednego z nas".

Sentyment ten był odbijany przez większość amerykańskich gazet po śmierci Lee w 1870 roku, ale nie wszystkich. Redaktor naczelny Nowa era narodowa, zauważył abolicjonista i były niewolnik, wielki Fryderyk Douglass, napisał zjadliwy artykuł wstępny: "Z trudem możemy wziąć gazetę … która nie jest wypełniona nudnymi pochlebstwami zmarłego Roberta E. Lee. Czy nie nadszedł czas, aby ta bombastyczna pochwała przywódcy rebeliantów przestała istnieć?"

Ale uwielbienie wzrosłoby tylko, gdy naród powoli wyleczył się z ran wojny domowej, a prawa segregacji Jima Crowa stały się normą zarówno na Północy, jak i na Południu przez następne stulecie. Od tego czasu spuścizna Lee jest związana ze stosunkami rasowymi USA.

Lee i niewolnictwo

Podobnie jak większość bogatych białych mężczyzn w przedwojennej Ameryce, w tym George Washington, Thomas Jefferson, a nawet Ulisses S. Grant, Lee był właścicielem niewolników … ale jego własne poglądy na temat niewolnictwa były sprzeczne.

W 1856 roku napisał:

Uważam, że jest niewielu w tym oświeconym wieku, którzy nie uznają, że niewolnictwo jako instytucja jest złem moralnym i politycznym. Nie można go rozwodzić na temat jego wad. Myślę, że to jest większe zło dla rasy białej niż dla rasy barwnej. Podczas gdy moje uczucia są silnie zaangażowane w imieniu tych drugich, moje sympatie są silniej zaangażowane w te pierwsze. Czarni są tutaj nieporównywalnie lepsi niż w Afryce, moralnie, fizycznie i społecznie. Bolesna dyscyplina, którą oni przechodzą, jest konieczna do dalszej nauki jako rasy i przygotuje ich, mam nadzieję, na lepsze rzeczy.

Lee posunął się nawet do popierania edukacji niewolników, mówiąc: "Byłoby lepiej dla Czarnych i Białych". Ale nie był zwolennikiem przyznania im prawa do głosowania, a nawet powiedział, że jeśli Niewolnicy zostali uwolnieni: "Myślę, że byłoby lepiej dla Virginii, gdyby mogła się ich pozbyć." Człowiek głęboko religijny, w przekonaniu Lee niewolnictwo mogło być jedynie zakończone przez Boga.

Człowiek i mitologia

Pomimo poglądów Lee na temat niewolnictwa, jego pośmiertna gwiazda wciąż rosła. Zaczęło się na dobre w 1871 roku, rok po jego śmierci, z biografią zatytułowaną Życie generała Roberta E. Leeprzez Johna Cooke'a, byłego żołnierza Konfederacji, który służył pod nadzorem Lee. Pogłębione straty Konfederacji w Antietam i Gettysburgu, które przyspieszyły koniec wojny, Cooke skupił się na wierze utraconej przyczyny, która przenikała Południe pod koniec XIX wieku. Zmniejszyło niewolnictwo jako główną przyczynę wojny secesyjnej, a zamiast tego promowało ideę, że wojna była "honorową bohaterską walką", walczącą w obronie południowego stylu życia i przeciwko unijnym próbom zakłócenia go. I to był Lee, napisał Cooke, który utrzymywał Południe zjednoczone: "Ukoronowaniem łaski tego człowieka, który był nie tylko wielki, ale i dobry, była pokora i zaufanie Bogu, które leżało u podstaw jego charakteru."

Od tego czasu opublikowano setki biografii Lee, z których większość malowała ten sam różowy obraz. Na przykład biografia Johna Perry'ego z 2010 roku, "Lee: A Life of Virtue", opisuje Lee jako "namiętnego patriotę, troskliwego syna, oddanego męża, zdziczałego ojca, Wendiana, Wszechmogącego chrześcijanina." Perry napisał to prawdziwy Lee był troskliwym mężczyzną, który "uznał za szczególny zaszczyt, że wypchnął swoją nieważną żonę na wózku inwalidzkim. Podczas wojny wybrał kwiaty między bitwami i wcisnął je w listy do swojej rodziny. Kiedyś na przyjęciu urodzinowym opisał dwie tuziny małych dziewczyn ubranych na biało jako najpiękniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widział.

Oczywiście dzisiaj, gdyby przywódca wojskowy miał uciec przed Stanami Zjednoczonymi, a następnie poprowadzić z powrotem obcą armię, prawie na pewno zostałby osądzony za zdradę stanu i stracony. Ale kilku byłych prezydentów - po obu stronach politycznego spektrum - nie postrzegało Lee w tym świetle.

  • Prezydent Theodore Roosevelt powiedział, że dwoma największymi Amerykanami wszechczasów byli George Washington i Robert E. Lee: "Lee był jednym z najszlachetniejszych Amerykanów, którzy kiedykolwiek żyli, i jednym z największych kapitanów znanych z annałów wojny".
  • Kuzyn Roosevelta, prezydent Franklin Delano Roosevelt, nazwał Lee "jednym z naszych największych amerykańskich chrześcijan i jednym z naszych największych amerykańskich dżentelmenów".
  • Prezydent Woodrow Wilson, pierwszy południowiec wybrany do Białego Domu po wojnie secesyjnej, napisał biografię pochwalającą Lee. Często opowiadał o swoich doświadczeniach jako 13-letni chłopiec, krótko po wojnie w Augustus, Georgia, kiedy miał okazję stanąć obok Lee podczas procesji.
  • Po tym, jak prezydent Dwight D. Eisenhower został skrytykowany za powieszenie portretu generała Lee w Białym Domu, odpowiedział: "Z głębokiego przekonania mówię po prostu: naród mężczyzn z kaliber Lee byłby niepokonany w duchu i duszy".
  • W 1975 r., Kilka lat po tym, jak list napisany przez Lee do prezydenta Andrew Johnsona został złożony o amnestię, prezydent Gerald Ford przywrócił pełne obywatelstwo USA. Podczas uroczystości powiedział: "Postać generała Lee była przykładem dla kolejnych pokoleń, czyniąc przywrócenie jego obywatelstwa wydarzeniem, w którym każdy Amerykanin może być dumny."
  • W 2009 roku prezydent Barack Obama wystąpił podczas dorocznej kolacji Klubu Alfalfa, który został założony w 1913 r. Na cześć Lee (który, jak się okazuje, jest dalekim krewnym Obamy). Zauważając ironię, że Lee nie uważał, że Afroamerykanie powinni mieć prawo głosowania lub sprawowania urzędu, Obama powiedział: "Wiem, że wielu z was zdaje sobie sprawę, że ten obiad zaczął się prawie 100 lat temu jako sposób na uczczenie urodzin generała Roberta E. Lee. Gdyby był tu dzisiaj z nami, generał miałby 202 lata. I bardzo zdezorientowany."

Z drugiej strony…

Rzeczywiście, wielu Amerykanów w XXI wieku jest zdezorientowanych, dlaczego Lee jest nadal uwielbiony.

  • "Dlaczego tak trudno jest ludziom powiedzieć, że Robert E. Lee walczył o nikczemną sprawę i nie zasługuje na nasz podziw?" Łupek główny korespondent polityczny magazynu, Jamelle Bouie.
  • Washington Post felietonista Richard Cohen napisał: "Minęło trochę czasu, ale nadszedł czas, aby Robert E. Lee przegrał wojnę domową. Południe, oczywiście, zostało pokonane na polu bitwy w 1865 roku, ale legenda Lee - owiana mitem, kiczem i rasizmem - przetrwała nawet po erę praw obywatelskich, kiedy stało się zarówno pilne, jak i słuszne, aby w końcu powiedzieć "Straconą przyczynę". ' zgubić się. Teraz powinna być kolej Lee. Był lojalny wobec niewolnictwa i nielojalności wobec swojego kraju - niegodny, nawet teraz może przyznać, honorów przyznanych mu.

Więcej zmian rzeczy

To jeden z powodów, dla których tak wiele szkół i autostrad nazwanych imieniem Lee zostało przemianowanych po wybitnych Afroamerykanach. Ale nie wszystkie z nich są przemianowane. W 2015 r., Po wezwaniach do usunięcia flagi konfederatów z południowych stanów po tragicznym kościele strzelaniny przez białą supremację w Południowej Karolinie, rozpoczęto petycję w szkole średniej im. Roberta E. Lee w Staunton w Wirginii, aby zmienić jej nazwę. Petycja spotkała się z silnym sprzeciwem. W oficjalnym liście protestacyjnym od studentów i absolwentów napisali: "Popieramy decyzję Karoliny Południowej i innych państw o obniżeniu flagi Konfederacji, symbolu bigoterii i uprzedzeń dla wielu. Ale wymazanie nazwiska Roberta E. Lee ze szkoły to niezadowolenie z poprawności politycznej; i akt historycznego wandalizmu. "Imię nie zostało zmienione - tym razem - ale można bezpiecznie powiedzieć, że bitwa jeszcze się nie skończyła.

Przekażemy ostatnie słowo Ulyssesowi S. Grantowi, generałowi, który objął stanowisko prezydenta, który podziwiał i pokonał Lee w wojnie domowej. W swoich wspomnieniach napisał o kapitulacji Lee w Appomattox:

Miałem raczej ochotę na cokolwiek, niż na radość z powodu upadku wroga, który walczył tak długo i dzielnie, i wiele wycierpiałem dla sprawy, choć ta przyczyna była, jak sądzę, jedną z najgorszych, z jakimi ludzie walczyli, i jeden, dla którego nie było najmniejszej wymówki.

Zalecana: