Logo pl.emedicalblog.com

Ten dzień w historii: 27 lutego - Zygmunt i Carl

Ten dzień w historii: 27 lutego - Zygmunt i Carl
Ten dzień w historii: 27 lutego - Zygmunt i Carl

Sherilyn Boyd | Redaktor | E-mail

Wideo: Ten dzień w historii: 27 lutego - Zygmunt i Carl

Wideo: Ten dzień w historii: 27 lutego - Zygmunt i Carl
Wideo: Narodowa ofiara. Powstanie Styczniowe. Zaprasza Łukasz Starowieyski 2024, Marsz
Anonim

Ten dzień w historii: 27 lutego 1907

27 lutego 1907 r. Dwaj czołowi teoretycy w dziedzinie psychoanalizy, Sigmund Freud i Carl Jung, spotkali się osobiście po raz pierwszy po prawie roku. Ich pierwsza rozmowa podobno trwała ponad 13 godzin, więc można bezpiecznie powiedzieć, że obaj mężczyźni ją zignorowali. Najpierw.
27 lutego 1907 r. Dwaj czołowi teoretycy w dziedzinie psychoanalizy, Sigmund Freud i Carl Jung, spotkali się osobiście po raz pierwszy po prawie roku. Ich pierwsza rozmowa podobno trwała ponad 13 godzin, więc można bezpiecznie powiedzieć, że obaj mężczyźni ją zignorowali. Najpierw.

Ich skojarzenie zaczęło się, gdy Jung, nowicjusz, wysłał Freuda do kopii swoich opublikowanych dzieł (nie zdając sobie sprawy, że Freud miał już kopię od czasu, gdy usłyszał, że został wymieniony w świetnych słowach w pismach Junga). Z kolei Freud wysłał Jungowi zestaw jego ostatnich esejów sześć miesięcy później, ustanawiając związek między tymi dwoma, które mnożą się przez następne sześć lat.

Mimo, że stali się dobrymi przyjaciółmi, związek był zdecydowanie młodym akolicie i starszym mędrcem. Sam Freud określił Junga mianem "Jozuego dla Mojżesza, którego przeznaczeniem jest wejście do Ziemi Obiecanej, której ja sam nie zobaczę". Chociaż nie zawsze widzieli się oko w oko, Freud nadal uważał Junga za protegowanego, dubbingując go "Mój następca i koronny książę", a nawet "duch mego ducha".

W 1909 roku Freud i Jung podróżowali po Stanach Zjednoczonych przez dwa miesiące, wprowadzając psychoanalizę w całym kraju. Obaj mężczyźni byli zakochani w kulturze amerykańskiej, zwłaszcza starzejący się Freud, który odświeżająco pobudzał energiczne tempo Stanów Zjednoczonych.

To także wtedy, gdy ich brom osiągnął swój szczyt, ale bliskie sąsiedztwo i niekończące się sondujące rozmowy ujawniły liczne ideologiczne różnice, które później oznaczały koniec ich przyjaźni. Ich nieporozumienia koncentrują się na odmiennych koncepcjach nieświadomości. Chociaż Jung zgadzał się z oceną nieświadomości Freuda jako magazynu stłumionych pragnień i emocji, uważał także, że ta teoria jest niekompletna i niepotrzebnie negatywna.

Jung sądził, że istnieje inna, głębsza forma nieprzytomności. Mieszkając znacznie poniżej osobistej nieświadomości rachunku Freuda, zbiorowa nieświadomość zawierała archetypy, pierwotne obrazy wspólne wszystkim ludziom, które istniały od zarania dziejów. Freud nie myślał zbytnio o zainteresowaniu Junga mitologią, nazywając to "nienaukowym". Z kolei Jung nie myślał zbytnio o tym, że Feud nie myślał zbyt wiele o … cóż, dostajesz obraz.

Sprawy nabrały pozytywnego blasku, kiedy Jung zaczął plotkować, że Freud mógł być świadkiem swojej szwagierki, co sugerowało, że romans spowodował ciążę i aborcję. Freud zemsta, nie odwiedzając Junga w Zurychu, aby spotkać się z innym przyjacielem. To go nauczy.

W listopadzie 1912 roku obaj mężczyźni pogodzili się ze swoimi różnicami, aby wspólnie pracować i jeszcze raz uspołecznić. Zrobili konferencję w Monachium, kiedy Freud zemdlał, a Jung bardzo delikatnie i czule podniósł go i zaniósł na kanapę. Dwa dni później napisał list Freuda, w którym przepraszał za wcześniejsze problemy między nimi i prośby o zdrowie.

Odpowiedź potwierdziła ich odmienne poglądy w pewnych obszarach, a następnie, odnosząc się do swojego omdlenia, napisał: "według mojej osobistej diagnozy była to migrena … uwaga bez czynnika psychicznego, który niestety nie miałem czasu wytropić … trochę nerwicy, powinienem zajrzeć."

To lekkie kpiny naprawdę zdeterminowały Junga. Nastąpiła wymiana gniewnych listów, które trwały kilka tygodni, aż Freud w końcu wysłał list "Dear John" w 1912 roku,

Jest to konwencja wśród nas, analityków, że nikt z nas nie musi się wstydzić swojej własnej nerwicy. Ale jeden [czyli Jung], który zachowuje się nienormalnie, wciąż krzyczy, że jest normalny, daje podstawy do podejrzeń, że nie ma wglądu w swoją chorobę. W związku z tym proponuję, aby całkowicie porzucić nasze osobiste relacje.

Zalecana: